Info
Ten blog rowerowy prowadzi jakubiszon z miasteczka Czaniec / Bielsko-Biała. Mam przejechane 57773.75 kilometrów w tym 2592.35 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.63 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Styczeń8 - 0
- 2024, Grudzień15 - 0
- 2024, Listopad14 - 0
- 2024, Październik15 - 0
- 2024, Wrzesień15 - 0
- 2024, Sierpień28 - 0
- 2024, Lipiec19 - 0
- 2024, Czerwiec16 - 0
- 2024, Maj21 - 0
- 2024, Kwiecień17 - 0
- 2024, Marzec17 - 0
- 2024, Luty12 - 0
- 2024, Styczeń17 - 0
- 2023, Grudzień13 - 0
- 2023, Listopad9 - 0
- 2023, Październik16 - 0
- 2023, Wrzesień10 - 0
- 2023, Sierpień15 - 0
- 2023, Lipiec16 - 0
- 2023, Czerwiec15 - 0
- 2023, Maj18 - 0
- 2023, Kwiecień13 - 0
- 2023, Marzec14 - 0
- 2023, Luty13 - 0
- 2023, Styczeń11 - 0
- 2022, Grudzień10 - 0
- 2022, Listopad6 - 0
- 2022, Październik15 - 0
- 2022, Wrzesień9 - 0
- 2022, Sierpień21 - 0
- 2022, Lipiec19 - 0
- 2022, Czerwiec21 - 0
- 2022, Maj29 - 0
- 2022, Kwiecień23 - 0
- 2022, Marzec31 - 0
- 2022, Luty8 - 0
- 2022, Styczeń11 - 0
- 2021, Grudzień15 - 0
- 2021, Listopad4 - 0
- 2021, Październik28 - 0
- 2021, Wrzesień18 - 0
- 2021, Sierpień22 - 0
- 2021, Lipiec30 - 0
- 2021, Czerwiec24 - 0
- 2021, Maj23 - 0
- 2021, Kwiecień25 - 0
- 2021, Marzec26 - 0
- 2021, Luty16 - 0
- 2021, Styczeń8 - 0
- 2020, Grudzień10 - 0
- 2020, Listopad6 - 0
- 2020, Październik23 - 0
- 2020, Wrzesień22 - 0
- 2020, Sierpień20 - 0
- 2020, Lipiec42 - 0
- 2020, Czerwiec25 - 0
- 2020, Maj19 - 0
- 2020, Kwiecień41 - 0
- 2020, Marzec25 - 0
- 2020, Luty16 - 0
- 2020, Styczeń24 - 0
- 2019, Grudzień17 - 0
- 2019, Listopad18 - 0
- 2019, Październik23 - 0
- 2019, Wrzesień16 - 0
- 2019, Sierpień6 - 0
- 2019, Lipiec5 - 0
- 2016, Marzec2 - 2
- 2016, Luty5 - 8
- 2016, Styczeń2 - 6
- 2014, Listopad4 - 10
- 2014, Październik5 - 14
- 2014, Wrzesień5 - 5
- 2014, Sierpień13 - 28
- 2014, Lipiec9 - 15
- 2014, Czerwiec13 - 34
- 2014, Maj13 - 29
- 2014, Kwiecień6 - 10
- 2014, Marzec9 - 19
- 2014, Luty8 - 15
- 2014, Styczeń7 - 24
- 2013, Grudzień8 - 16
- 2013, Listopad3 - 8
- 2013, Październik11 - 26
- 2013, Wrzesień7 - 10
- 2013, Sierpień9 - 18
- 2013, Lipiec8 - 26
- 2013, Czerwiec9 - 31
- 2013, Maj8 - 22
- 2013, Kwiecień9 - 41
- 2013, Marzec7 - 26
- 2013, Luty5 - 31
- 2013, Styczeń5 - 51
- 2012, Grudzień5 - 20
- 2012, Listopad7 - 20
- 2012, Październik6 - 31
- 2012, Wrzesień5 - 29
- 2012, Sierpień7 - 31
- 2012, Lipiec3 - 8
- 2012, Czerwiec5 - 12
- 2012, Maj4 - 13
- 2012, Kwiecień2 - 6
- 2012, Marzec2 - 2
- 2012, Luty2 - 8
- 2011, Grudzień4 - 8
- 2011, Listopad1 - 3
- 2011, Sierpień2 - 9
- 2011, Czerwiec2 - 4
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Kwiecień1 - 1
- 2011, Marzec1 - 2
- 2011, Styczeń1 - 0
- 2010, Grudzień1 - 0
- 2010, Listopad1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
CO do zasady asfalt
Dystans całkowity: | 10896.91 km (w terenie 205.30 km; 1.88%) |
Czas w ruchu: | 500:29 |
Średnia prędkość: | 21.77 km/h |
Maksymalna prędkość: | 79.74 km/h |
Suma podjazdów: | 128729 m |
Suma kalorii: | 149842 kcal |
Liczba aktywności: | 139 |
Średnio na aktywność: | 78.40 km i 3h 36m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
80.43 km
0.00 km teren
03:23 h
23.77 km/h:
Maks. pr.:79.74 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1400 m
Kalorie: 2669 kcal
Na próbę... - wersja long :)
Sobota, 24 sierpnia 2013 · dodano: 19.09.2013 | Komentarze 2
Kolejny wypad z cyklu " Na próbę..." jednak tym razem w wersji dłuuuuższej :). A dlaczego??? Już tłumaczę: zdarzyło mi się na tydzień zamieszkać w Jasienicy :). Oczywiście mogłem pojechać autem ale że była tak piękna pogoda, grzechem byłoby jej odpowiednio nie wykorzystać :). Stąd też dosiadłem Białego Rumaka i pomknąłem przez Międzyrzecze Górne, Mazańcowice i Kozy do Kęt by pograć coś z chłopakami. Kręciło mi się wybornie, noga podawała idealnie. Oczywiście się trochę spóźniłem ale było to efektem...hehe dłuższego pospania :). Podczas próby dostałem zaproszenie na rodzinny, sobotni obiadek więc z chęcią skorzystałem i zahaczyłem jeszcze o dom :).Obiad niestety mnie rozleniwił i jakoś nie chciało mi się wracać do Jasienicy. Jednak pierwsze kręcenia korbą, przywróciły mi chęci i postanowiłem wracać przez Przegibek, tak żeby były jakieś metry w pionie :). Sam podjazd za szybko mi nie poszedł ale też wcale nie miałem zamiaru pobijać czasu uphill'u - miał to być z założenia rekreacyjny odcinek. Za to udało mi się pobić mój dotychczasowy rekord prędkości :) :). Hehe slick'i jednak robią dobrą robotę :). Oczywiście nie omieszkałem odwiedzić bielskiej PROmenady - jak zawsze brak znajomych :/ choć ludu było od groma. Po drodze zahaczyłem jeszcze o sklep. Hahah gdybyście mnie widzieli jak ja wracałem z pełną reklamówą zakupów!!! Po prostu jedna wielka komedia :D. I tak oto na 3 raty wyszło mi 80 kilometrów :)
Nie ma zdjęć - jest muzyczka :)
Kategoria CO do zasady asfalt
Dane wyjazdu:
18.48 km
0.00 km teren
00:44 h
25.20 km/h:
Maks. pr.:52.00 km/h
Temperatura:22.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:254 m
Kalorie: 619 kcal
Rower:
Na próbę...
Sobota, 17 sierpnia 2013 · dodano: 19.09.2013 | Komentarze 0
Co tu się będę rozpisywał :). Po prostu zrobiłem sobie rozgrzewkę przed próbą ( nogi ) i rozjazd po :). Poza tym nie ma to jak dobrze się dotlenić przed intensywnym myśleniem :D.Zdjęć nie było...hehe bo nie było kiedy zrobić :D.
Kategoria CO do zasady asfalt
Dane wyjazdu:
64.00 km
0.00 km teren
02:24 h
26.67 km/h:
Maks. pr.:62.40 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:850 m
Kalorie: 2177 kcal
Szosowo po BŻE
Czwartek, 15 sierpnia 2013 · dodano: 14.09.2013 | Komentarze 1
Po Beskid Żywiecki Expedition zrobiłem sobie dłuższą przerwę od pedałowania - hehe tyłek musiał się zreaktywować :D. Jednak po ponad tygodniu musiałem już dosiąść Białego Rumaka - cykloza się odezwała :). Stąd też na pierwszy ogień poszedł asfaltowy trip, hehe tak dla odmiany ;). Od samego początku w planie miałem odwiedzić...PROmenadę bielską czyli deptaczek przy lotnisku. Oczywiście jechałem z myślą, że kogoś spotkam :). Od momentu jak wsiadłem na bike'a, kręciło i się wybornie, noga podawała jak ta lala. W Bujakowie odbiłem na Podlesie by nie jechać cały czas ruchliwą drogą a poza tym chciałem odwiedzić troszkę tereny znane mi z dzieciństwa. Później już standardowo zjechałem z Krzemionek na Lipnik bocznymi drogami. Oczywiście nie omieszkałem odwiedzić Starego Rynku (ZWM'u) w Bielsku jednak tym razem obyło się bez piwka :). Noga dalej podawała fantastycznie :). Przejazd przez PROmenadę to już była czysta formalność - niestety nikogo znajomego na niej nie spotkałem więc postanowiłem wracać do domu jednak tym razem przez...Przegibek. Hehe a tak żeby było trochę uphill'u ;). I tu niespodzianka - jeszcze tak dobrze nigdy nie wyjeżdżało ni się na tą cooltową przełęcz. Power był niesamowity!!! Hehe sam sobie się dziwiłem. Zjazd oczywiście na maxa - ile fabryka dała choć Vmax najlepszy może nie był. W Międzybrodziu już nic nie kombinowałem z trasą i postanowiłem wracać klasycznie do domu, hehe choć kusiła mnie jeszcze Targanicka ;).Zdjęć jakoś nie robiłem ze względu na spory power w nogach ;). Ale za to będzie troszkę dobrego OPETH'a :)
Kategoria CO do zasady asfalt
Dane wyjazdu:
75.00 km
0.00 km teren
03:01 h
24.86 km/h:
Maks. pr.:68.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1070 m
Kalorie: 2122 kcal
Do i po pracy ( Outlet ) z nutką uphillową ;)
Niedziela, 21 lipca 2013 · dodano: 23.07.2013 | Komentarze 2
Tym razem zostałem wydelegowany do trzeciego sklepu mojej firmy w Bielsku ( i tak będę rzucany do listopada ). Droga do pracy nie była ambitna - rzekłabym klasyk. Z racji, że nie wiedziałem ile mi zajmie droga postanowiłem wyjechać dużo wcześniej. Jednak poszło mi dość sprawnie i przyjechałem 20 minut przed czasem. Odpracowałem 6 godzin i oficjalnie rozpocząłem urlopa :). W Bielsku zatrzymałem się jeszcze na obiad ( kebab ) i piwko by zaraz po nim ruszyć na uroczyste otwarcie urlopu. Na pierwszy ogień poszedł Przegibek. całkiem fajnie mi się wyjeżdżało - narzuciłem sobie nawet mocniejsze tempo :). Czasu nie liczyłem... Na Przegibku przerwa na picie i rozkmina co dalej. Myślałem o Kocierzu ale zapewne nie wyrobiłbym się przed zmrokiem. Zatem ruszyłem w stronę Zapory w Porąbce. W centrum gminy uzupełniłem napoje, przy okazji spotykając znajomych. Chwila pogawędki i ruszyłem na...Przełęcz Targanicką. Przecie jedna przełęcz na początek urlopu to za mało :).W drodze na Targaniską.
Przełęcz Targanicką.
Wyjątkowo postanowiłem wyjechać na sam szczyt nie używając młynka ( tzw. jedynki z przodu ). No niestety na ostatnich metrach byłem zmuszony wjeżdżać na stojąco ale dalej na 2-ce z przodu :). Później to już standard do domu. Urlop uznaję za oficjalnie otwarty!! :)
Kategoria CO do zasady asfalt
Dane wyjazdu:
45.00 km
0.00 km teren
01:51 h
24.32 km/h:
Maks. pr.:59.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:460 m
Kalorie: 1263 kcal
Do i z pracy ( Sarni )
Piątek, 19 lipca 2013 · dodano: 23.07.2013 | Komentarze 0
Co tu dużo pisać :D. Zwykła, mało ambitna droga do pracy tylko, że nie do mojego sklepu ( z racji rozbudowy ) tylko do drugiego ( na Sarnim Stoku ). Bez szału, bez napinki, bardzo spokojnie by jakoś wyglądać :D. Co ciekawe zajechałem szybciej niż do Gemini, może dlatego, że górek mniej :). Z powrotem zahaczyłem jeszcze o stary rynek w celu spożycia poroboczego piwka. "Pech" ;) chciał, że spotkałem znajomych i trochę mi zeszło :D.Nie ma zdjęć więc będzie miuzik :). Tym razem trochę inne klimaty :)
Kategoria CO do zasady asfalt
Dane wyjazdu:
120.00 km
1.00 km teren
04:53 h
24.57 km/h:
Maks. pr.:64.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:520 m
Kalorie: 3200 kcal
Płasko jak cholera...
Niedziela, 14 lipca 2013 · dodano: 23.07.2013 | Komentarze 1
Z cyklu " "a miało być zupełnie inaczej". Pech chciał, że na umówionego tripa z k4r3l'em i webitem...zaspałem :/. Nie wiem albo nie usłyszałem komórki, albo mi nie dzwoniła :/. Teraz to już pal licho. Skoro nie pojechałem rano to trza było pokręcić coś po obiedzie. Przyznam się bez bicia - nie miałem pomysłu na tripa... To też ruszyłem przed siebie, kierując się wpierw na Andrychów a później na Zator. Cały plan wycieczki powstawał na bieżąco. Przed Zatorem postanowiłem skręcić w lewo, w stronę Piotrowic. Oj to był chyba najgorszy odcinek!!! Jak nie pod wiatr to mega dziurawej i nierównej "asfaltowej" nawierzchni. Jakoś asfaltu poprawiła się dopiero w Polance Wielkiej. Z Polanki przez Porębę Wielką dotarłem do Oświęcimia. Tam sobie pomyślałem, że w sumie dawno nie byłem w okolicach obozu koncentracyjnego więc wypadało by go odwiedzić. Tak też zrobiłem.Obóz koncentracyjny w Brzezince.
Myślałem, że uda się wejść z rowerem do obozu, jednak jak zakaz to zakaz. Następnie ruszyłem w stronę Woli przejeżdżając przez Harmęże . Tam też się trochę pogubiłem jeżdżąc między stawami. Nota bene bardzo fajne okolice do lajtowego pedałowania - mnogość dróżek i to tego fajne widoczki na "dziką" przyrodę ;).
Drewniany kościół w Miedźnie.
Z Woli pocisnąłem już w stronę Goczałkowic, omijając oczywiście jak się tylko dało główne drogi. Jako że byłem blisko zapory to...też ją po drodze zaliczyłem :). Jak zawsze ludzi było tam jak mrówek ;). A później to już standardową drogą do Bielska przez Międzyrzecze i Wapienicę. Tradycja nakazywała zahaczyć o stary rynek w B-B wiadomo w jakim celu ;). Powrót z racji braku oświetlenia drogami głównymi, choć nie ukrywam, że miałem chrapkę na Przegibek :).
Kategoria CO do zasady asfalt
Dane wyjazdu:
85.00 km
0.50 km teren
03:47 h
22.47 km/h:
Maks. pr.:74.00 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1320 m
Kalorie: 2887 kcal
Gównem osrany... czyli żołądkowe osłabienie
Niedziela, 7 lipca 2013 · dodano: 17.07.2013 | Komentarze 6
Z cyklu "a miało być zupełnie inaczej" . A jak?? Już tłumaczę :). Dostałem zaproszenie od k4r3l'a i webit'a na szosowy trip w niedzielę do Grodu Kraka. Niestety piątkowa pizza i piwko dość mocno sponiewierały moje bebechy. Całą sobotę zdychałem mając nadzieje, że mnogość prochów jaką przyjąłem, postawi mnie w niedzielę na nogi. No niestety...Wstałem w niedzielę o 5 i musiałem podjąć trudną decyzję- pasuję!. Żołądek dalej mnie bolał więc nie widziałem sensu jechać i osłabiać tempo grupy. Poszedłem dalej spać. Jednak jak wstałem ból ustąpił - oj strasznie żałowałem, że nie pojechałem z chłopakami :(. No cóż tak widocznie musiało być... Po obiedzie postanowiłem jednak coś pokręcić po okolicy. Padło na szosę ale tym razem uphillowo. Na dzień dobry ruszyłem w stronę Żaru. Ostatni raz asfaltem wyjeżdżałem tam w lutym więc z deczka dawno :). Podjazd wyszedł mi całkiem sprawnie - ostatnio, nawet w trudnych sytuacjach, staram się nie używać młynka więc i tym razem obyło się bez niego :). Na szczycie, jak to w ładną niedzielę - tłumy ludzi . Ku zdziwieniu nie miałem żadnego bikera. Zaintrygowało mnie to znacznie bo przecież pogoda była wyśmienita a trasa dość znana w środowisku rowerowym.Było na co popatrzyć - Żar.
Państwo Młodzi też się pojawili ;).
Zjazd, jak to zjazd z Żaru - bajka :). O mały włos a pobiłbym swój rekord prędkości :). Postanowiłem objechać dookoła Jezioro Żywieckie. Narzuciłem sobie całkiem dobre tempo ale po niespełna 3 kilometrach poczułem brak powera. Myślę: co jest?? Sprawa była prosta jak drut - organizm nie wrócił jeszcze do pełni sił!!! Niby krótkie choróbsko a swoje zrobiło. Pomyślałem sobie, że w sumie dobrze, że nie pojechałem z chłopakami do Krakowa bo tylko bym ich opóźniał... Dalszą drogę pokonałem gdzieś na połowie normalnej mocy.
W Zarzeczu zjechałem sobie nad jezioro.
Tyle razy przejeżdżać koło tego miejsca i ani razu tam nie zaglądnąć :/.
W Oczkowie postanowiłem odbić na Łękawicę by na sam koniec zaliczyć jeszcze Kocierz :). Sam uphill - bez szału - brak powera. Za to zjazd bajka :). Tym razem udało mi się coś powyprzedzać :) - 2 auta i motocyklistę :). Lubię tą adrenalinę :D. Jako, że mam hopla na punkcie włoskich lodów w Andrychowie, postanowiłem zahaczyć o kultową budkę. Czekając w dość długiej kolejce, naglę poczułem jakby mi coś spadło na głowę...Może i spadło na głowę ale ześlizgnęło się na plecy i było to...PTASIE GÓWNO!!!! Hehe ludziska czekające ze mną w kolejce ciężko twierdzili, że będę miał szczęście ale od tego zdarzenia minęło prawie 1,5 tygodnia i jakoś go nie doświadczyłem - wręcz przeciwnie...I jak się mają do tego ludowe teorie??
Kategoria CO do zasady asfalt
Dane wyjazdu:
180.00 km
2.50 km teren
08:11 h
22.00 km/h:
Maks. pr.:72.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2660 m
Kalorie: kcal
Powiększona Pętla Beskidzka.
Wtorek, 2 lipca 2013 · dodano: 15.07.2013 | Komentarze 3
Trasa miała być zrobiona w niedzielę ale z racji pogody została przesunięta hehe tylko o 2 dni :). Plan trasy zrodził się chyba w piątek. Tak sobie myślałem, jakby tu urozmaicić klasyczną Pętle Beskidzką bo ileż razy można kręcić tak samo :). I chyba owa trasa wyszła mi całkiem fajnie. Co prawda może nie było ostrych podjazdów i szybkich zjazdów ale za to poznałem nowe tereny i ciekawe drogi :). Ale od początku...A co na początek?? Oczywiście uphill na Kocierz. A przyznam się :) - podjeżdżałem spokojnie, bez napinki, nie chciałem na dzień dobry się przemęczać bo zdawałem sobie sprawę co mnie czeka :). Co jak co ale zjazd z przełęczy do Kocierza Moszczanickiego dał mi sporo frajdy - w końcu połatali dziury w asfalcie i można było przycisnąć :). Ale żeby nie było tak kolorowo to do Żywca kręciłem pod wiatr. W Żywcu postanowiłem sobie urozmaicić drogę na Węgierską Górkę i skierowałem się Trzebinię. Na dzień dobry czekał mnie mały objazd spowodowany naprawą mostu na Koszarawie. Przyznam się, że owy odcinek wpominam bardzo dobrze - ruch znikomy, całkiem dobry asfalcik a do tego fajne widoki ( tuż przy granicy Trzebini z Juszczyną ).
Widok na Beskid Śląski z okolic Juszczyny.
W Cięcinie spotkałem pierwszych bikerów - chłopaki widać nie miejscowi bo coś lookali na mapie. Z racji, że było "troszkę" ciepło i płyny się szybko kończyły, postanowiłem zrobić sobie mały popas w przydrożnym sklepie. Z Węgierskiej do Milówki standardowo jechałem Cesarskim Traktem. Hehe tam po raz drugi spotykam tych samych Bikerów. Krótka pogaduszka i pokręciłem szybko - jakoś noga wybitnie dobrze podawała - w stronę...Rajczy. Hehe tak oto sobie postanowiłem wydłużyć troszkę Pętle Beskidzką.
Rajcza.
Z Rajczy pokręciłem w stronę miejscowości Sól. Tam znacząco pogorszyła się jakość asfaltu - mój tyłek to dotkliwie odczuł ;). Może i asfalt był dziurawy ale za to znikomy ruch i ładne tereny odpowiednio to rekompensowały. Po przekroczeniu ekspresówki do Zwardonia zaczęła się chyba najprzyjemniejsza część tripu. Choć początkowo się trochę pogubiłem zaliczając namiastkę terenu na slick'ach - hehe oponki całkiem dobrze się trzymały jak na totalny brak bieżnika - to później wbiłem się na na genialną, asfaltową drogę leśną biegnącą do samej Jaworzynki. Oj ależ się tam fanie kręciło - las, b. dobry asfalcik, sporo zakrętów i super zjazd. Po prostu bajka!! Musze kiedyś znów ten odcinek powtórzyć tylko już na większej prędkości :).
Ochodzita widziana z troszkę innej perspektywy.
Tuż przed podjazdem na Jaworzynkę zrobiłem sobie podwójną przerwę na lodzika i zmycie z twarzy tony soli. Oj ta zimna górska woda mnie idealnie orzeźwiła. Po odpoczynku zaczął się krótki uphill do Jaworzynki, gdzie czekała na mnie kolejna partia pięknych widoków.
Myślałem jeszcze czy nie zahaczyć o Trójstyk ( byłe raptem od niego 500 metrów ) ale ostatecznie spasowałem - szkoda było czasu gdyż w planie miałem jeszcze Równice. Ostatni podjazd przed centrum Istebnej dał mi trochę w dupę. Nie chodzi o to, że jest stromy ale że pokonywałem go w pełnym słońcu. Oj się ze mnie wylało potu :). Jako, że byłem w Istebnej postanowiłem odwiedzić Panią EWĘ. No niestety nie było jej akurat w pracy :/. Uzupełniłem zapasy izo, wszamałem pączka i ruszyłem na Kubalonkę. Chodził mi po głowie uphill od strony Istebnej Olecki ale by zaoszczędzić czasu wybrałem klasyczny wariant. Na zjeździe z Kubalonki do Wisły niestety się z nikim nie pościgałem :/ - nikt akurat nie zjeżdżał. A tak lubię wyprzedzać auta na serpentynach... Z racji, że jechałem na slick'ach podarowałem sobie ścieżkę rowerową do Ustronia i cisnąłem drogą główną. W końcu przyszedł czas na asfaltowy uphill na Równice. Podobnie jak w przypadku Kocierza, wjechałem spokojnym tempem. Jako tradycja nakazuję na obiad chciałem zamówić flaczki i tu niespodzianka...Zostały wykreślone z menu :(. Wielka szkoda bo naprawdę były smaczne :/. Za to Pani poleciła mi inną "zupę", chyba zwała się bułgarska. Też w sumie była bardzo dobra :). A do zupki nagroda. A jaka?? Patrz niżej :).
Panorama z Równicy.
Z Ustronia do Bielska dojechałem klasycznie przez Górki Wielki i Jaworze ( hehe znowu zaliczyłem odrobinę terenu :) ). W Bielsku zrobiłem sobie już ostatnią przerwę na małe co nieco ;) ( pyszny złocisty,gazowany płyn ). Powrót do domu również klasyczny.
Kategoria CO do zasady asfalt
Dane wyjazdu:
83.00 km
0.00 km teren
03:10 h
26.21 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:880 m
Kalorie: kcal
Szosowo wokół Magurki Wilkowickiej
Niedziela, 30 czerwca 2013 · dodano: 04.07.2013 | Komentarze 3
Oj plany na ten dzień były w ogóle całkiem inne... Miała być zmodyfikowana Pętla Beskidzka a tu wstaję rano i co? Wali żabami z nieba :(. Załamka jak się patrzy :/. No cóż, trza było sprawdzić prognozę na resztę dnia...I tu promyk nadziei :). Po 17-tej miało przestać lać :). Podziwiam Funia, Tlenka, Aniutę i k4rela, że jednak pojechali na Krowiarki ale ponoć wcześnie rano było ładnie :). Zatem i na mnie przyszła pora :). Punkt 18 wyjechałem z domu. Plan był prosty: wykręcić parę kilometrów oczywiście po asfaltach bo w terenie kilo gnoju...znaczy błota ;). Na poczekaniu wymyśliłem sobie traske wokół Magurki Wilkowickiej ( a dokładnie pasma Beskidu Małego znajdującego się pomiędzy doliną rzeki Soły a Bielskiem ). Początkowo pogoda za ciekawa nie była - pochmurnie i zaledwie 13 stopni Celsjusza. Przyznam się, że jeszcze nigdy 30 czerwca nie śmigałem w 2 koszulkach, rękawkach i nogawkach!!! Po prostu jakaś awaria pogodowa!!! Ale wiecznie źle nie może być i już w Zarzeczu pojawiło się...SŁOŃCE :). Oj tego mi trzeba było :). Od razu noga zaczęła lepiej podawać!! Jechało się wyśmienicie :). Dodam jeszcze, że ostatnio lubię sobie skręcać w Międzybrodziu Bialskim w prawo ( początek zielonego szlaku na Gaiki ) by się trochę pospinać :). Podjazd choć bardzo krótki ale za to dość stromy - można się fajnie rozgrzać ;).Żar.
Jezioro Żywieckie widziane z Zarzecza.
Przez Łodygowice oczywiście jechałem bocznymi drogami w stronę drogi na Magurkę. Kurcze jakoś wyjątkowo mi to sprawnie poszło. Hehe może przyczyniło się do tego słońce :). Z Bystrej popedałowałem do Bielska - Piekiełko zrobiłem na blacie. Oj siła mnie rozpierała :). Następnie skierowałem się w stronę lotniska jadąc przez Cygański Las ( dzielnicę a nie las ;). Na "promenadzie" (drodze wzdłuż lotniska) pustki...Dziwne :/. Jako, że miałem tak dobry humor postanowiłem sobie podskoczyć do Rock Galerii na...szklaneczkę Ballantin's :). Do domu można by rzec jechałem już standardowo przez Lipnik Dolny ale w Kozach już troszkę namieszałem :) - skręciłem w Małej Kępie na Pisarzowice. Ot tak dla poznania nowej drogi i urozmaicenia :). Później już klasycznie przez centrum Kęt i dla odmiany w Bulowicach odbiłem na zamek :).
P.S. Dane mi gdzieś wsysło więc czas jest orientacyjny :/
Kategoria CO do zasady asfalt
Dane wyjazdu:
74.00 km
0.00 km teren
02:52 h
25.81 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:580 m
Kalorie: kcal
Gugolak Trip ;)
Niedziela, 23 czerwca 2013 · dodano: 01.07.2013 | Komentarze 1
Jak by to ująć??? Bez napinki, bez szaleństw, po prostu w odwiedziny :). Taka to rekreacyjna wycieczka do Jasienicy :D. Do Kóz niestety jechałem głównymi drogami. Powodem był, a dokładnie była Żabka :). Hehe mam na myśli sieć sklepów Żabka. Swego czasu była w niej super promocja na OSHEE - 2 w cenie 3.49 zł. No niestety akurat ta promocja skończyła się dwa dni wcześniej :/. Kupiłem 2 ale już w znacznie innej cenie... Po zakupach wbiłem się już na znacznie mniej ruchliwe drogi. Postanowiłem, że tym razem do Jasienicy pojadę nowymi trasami, jak najbardziej omijającymi główne drogi. I nawet udało mi się takie znaleźć :). Z Hałcnowa uderzyłem na Mazańcowice. Tam niestety dopadła mnie ulewa :/. 30-sto minutowy postój na przystanku. Myślałem, że się już nie wypogodzi ale jakoś się udało. Z Mazańcowic ruszyłem w kierunki Międzyrzecza Dolnego lecz po paruset metrach wjechałem na ulicę Widok i nią już prawie dojechałem do wiaduktu nad dwupasem. Tam też skręciłem w prawo i bardzo przyjemną asfaltówką jechałem wzdłuż ekspresówki na Cieszyn. Tak oto dotarłem do tytułowego GUGOLAKA :) A któż to jest??? (Patrz niżej)Gugolak w pełnej okazałości :).
Krajobraz po ulewie - nie ma to jak jazda w slick'ach po mokrym asfalcie :).
Gdzieś na ulicy Widok.
Hehe Gugolak jest to mój siostrzeniec :). Kawał bestii z niego jest :). Po jakże zabawowych odwiedzinach ruszyłem w drogę powrotną zahaczając o lotnisko w Bielsku. Z powrotem również starałem się omijać główne drogi, no może z wyjątkiem odcinka Podlesie-Bulowice. Tam już nie chciało mi się zjeżdżać na boczne drogi.
Kategoria CO do zasady asfalt