Proud member of bbRiderZ

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jakubiszon z miasteczka Czaniec / Bielsko-Biała. Mam przejechane 52087.82 kilometrów w tym 2592.35 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jakubiszon.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
180.00 km 2.50 km teren
08:11 h 22.00 km/h:
Maks. pr.:72.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2660 m
Kalorie: kcal

Powiększona Pętla Beskidzka.

Wtorek, 2 lipca 2013 · dodano: 15.07.2013 | Komentarze 3

Trasa miała być zrobiona w niedzielę ale z racji pogody została przesunięta hehe tylko o 2 dni :). Plan trasy zrodził się chyba w piątek. Tak sobie myślałem, jakby tu urozmaicić klasyczną Pętle Beskidzką bo ileż razy można kręcić tak samo :). I chyba owa trasa wyszła mi całkiem fajnie. Co prawda może nie było ostrych podjazdów i szybkich zjazdów ale za to poznałem nowe tereny i ciekawe drogi :). Ale od początku...
A co na początek?? Oczywiście uphill na Kocierz. A przyznam się :) - podjeżdżałem spokojnie, bez napinki, nie chciałem na dzień dobry się przemęczać bo zdawałem sobie sprawę co mnie czeka :). Co jak co ale zjazd z przełęczy do Kocierza Moszczanickiego dał mi sporo frajdy - w końcu połatali dziury w asfalcie i można było przycisnąć :). Ale żeby nie było tak kolorowo to do Żywca kręciłem pod wiatr. W Żywcu postanowiłem sobie urozmaicić drogę na Węgierską Górkę i skierowałem się Trzebinię. Na dzień dobry czekał mnie mały objazd spowodowany naprawą mostu na Koszarawie. Przyznam się, że owy odcinek wpominam bardzo dobrze - ruch znikomy, całkiem dobry asfalcik a do tego fajne widoki ( tuż przy granicy Trzebini z Juszczyną ).


Widok na Beskid Śląski z okolic Juszczyny.

W Cięcinie spotkałem pierwszych bikerów - chłopaki widać nie miejscowi bo coś lookali na mapie. Z racji, że było "troszkę" ciepło i płyny się szybko kończyły, postanowiłem zrobić sobie mały popas w przydrożnym sklepie. Z Węgierskiej do Milówki standardowo jechałem Cesarskim Traktem. Hehe tam po raz drugi spotykam tych samych Bikerów. Krótka pogaduszka i pokręciłem szybko - jakoś noga wybitnie dobrze podawała - w stronę...Rajczy. Hehe tak oto sobie postanowiłem wydłużyć troszkę Pętle Beskidzką.


Rajcza.

Z Rajczy pokręciłem w stronę miejscowości Sól. Tam znacząco pogorszyła się jakość asfaltu - mój tyłek to dotkliwie odczuł ;). Może i asfalt był dziurawy ale za to znikomy ruch i ładne tereny odpowiednio to rekompensowały. Po przekroczeniu ekspresówki do Zwardonia zaczęła się chyba najprzyjemniejsza część tripu. Choć początkowo się trochę pogubiłem zaliczając namiastkę terenu na slick'ach - hehe oponki całkiem dobrze się trzymały jak na totalny brak bieżnika - to później wbiłem się na na genialną, asfaltową drogę leśną biegnącą do samej Jaworzynki. Oj ależ się tam fanie kręciło - las, b. dobry asfalcik, sporo zakrętów i super zjazd. Po prostu bajka!! Musze kiedyś znów ten odcinek powtórzyć tylko już na większej prędkości :).










Ochodzita widziana z troszkę innej perspektywy.




Tuż przed podjazdem na Jaworzynkę zrobiłem sobie podwójną przerwę na lodzika i zmycie z twarzy tony soli. Oj ta zimna górska woda mnie idealnie orzeźwiła. Po odpoczynku zaczął się krótki uphill do Jaworzynki, gdzie czekała na mnie kolejna partia pięknych widoków.





Myślałem jeszcze czy nie zahaczyć o Trójstyk ( byłe raptem od niego 500 metrów ) ale ostatecznie spasowałem - szkoda było czasu gdyż w planie miałem jeszcze Równice. Ostatni podjazd przed centrum Istebnej dał mi trochę w dupę. Nie chodzi o to, że jest stromy ale że pokonywałem go w pełnym słońcu. Oj się ze mnie wylało potu :). Jako, że byłem w Istebnej postanowiłem odwiedzić Panią EWĘ. No niestety nie było jej akurat w pracy :/. Uzupełniłem zapasy izo, wszamałem pączka i ruszyłem na Kubalonkę. Chodził mi po głowie uphill od strony Istebnej Olecki ale by zaoszczędzić czasu wybrałem klasyczny wariant. Na zjeździe z Kubalonki do Wisły niestety się z nikim nie pościgałem :/ - nikt akurat nie zjeżdżał. A tak lubię wyprzedzać auta na serpentynach... Z racji, że jechałem na slick'ach podarowałem sobie ścieżkę rowerową do Ustronia i cisnąłem drogą główną. W końcu przyszedł czas na asfaltowy uphill na Równice. Podobnie jak w przypadku Kocierza, wjechałem spokojnym tempem. Jako tradycja nakazuję na obiad chciałem zamówić flaczki i tu niespodzianka...Zostały wykreślone z menu :(. Wielka szkoda bo naprawdę były smaczne :/. Za to Pani poleciła mi inną "zupę", chyba zwała się bułgarska. Też w sumie była bardzo dobra :). A do zupki nagroda. A jaka?? Patrz niżej :).




Panorama z Równicy.

Z Ustronia do Bielska dojechałem klasycznie przez Górki Wielki i Jaworze ( hehe znowu zaliczyłem odrobinę terenu :) ). W Bielsku zrobiłem sobie już ostatnią przerwę na małe co nieco ;) ( pyszny złocisty,gazowany płyn ). Powrót do domu również klasyczny.



Komentarze
tlenek
| 19:49 wtorek, 16 lipca 2013 | linkuj fajnie, nawet bardzo, ale nadal nie ma fotki pewnej pani :P
k4r3l
| 09:19 wtorek, 16 lipca 2013 | linkuj Fajny wariant, ale dzień wolny to sobie można pozwolić na eksperymentowanie. Muszę kiedyś zajechać w końcu na przełęcz Glinkę, ale podobnie jak Równica nie jest mi ona po drodze...
daniel3ttt
| 22:18 poniedziałek, 15 lipca 2013 | linkuj Super traska. A co do kilku odcinków takie tam uwagi:
Droga przez Sól istotnie połatana, dziurawa i pewnie niejeden szosowiec klął na ten odcinek.
Pod ekspresówką jest fajny przejazd i nie trzeba tak objeżdżać (patrz moja mapka TdRR).
Odcinek na Rupienkę i doliną Krężelki super, podobnie górą przez Odkrzas. Nie polecam za to doliny Czadeczki bo wysypany tłuczeń sporych rozmiarów.
A podjazd do Jaworzynki też niczego sobie:)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ochor
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]