Proud member of bbRiderZ

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jakubiszon z miasteczka Czaniec / Bielsko-Biała. Mam przejechane 51859.25 kilometrów w tym 2592.35 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jakubiszon.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2012

Dystans całkowity:460.35 km (w terenie 84.70 km; 18.40%)
Czas w ruchu:24:55
Średnia prędkość:18.48 km/h
Maksymalna prędkość:71.70 km/h
Suma podjazdów:7230 m
Suma kalorii:3033 kcal
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:92.07 km i 4h 59m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
108.10 km 26.00 km teren
06:16 h 17.25 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1910 m
Kalorie: kcal

Non stop pod wiatr (Magurka i Skrzyczne)

Środa, 26 września 2012 · dodano: 01.10.2012 | Komentarze 5

Z racji, że aktualnie posiadam nadmiar wolnego czasu postanowiłem znowu coś popedałować. Wstałem w środę rano, ale jakoś brak siły do jazdy. Nie powiem, ale początek tygodnia miałem dość intensywny - poniedziałek pętla beskidzka, a we wtorek 4 godziny naparzania po garach podczas cotygodniowej próby - stąd też wstałem z dość mocnymi zakwasami i to chyba prawie wszystkich mięśni :). No cóż trzeba być konsekwentny i realizować plany. A plan na środę był taki: zaliczyć Magurkę i Skrzyczne od Ostrego czyli taki jaki już kiedyś miałem (patrz Microo MTB), ale go nie wykonałem w pełni. Nie dość, że człek był cały zakwaszony to na dodatek jeszcze 90% wszystkich asfaltowych partii było pod wiatr. Co ciekawe, w która stronę bym nie jechał to zawsze pod wiatr!! Makabra!!!!
Na Przegibek wyjątkowo nie wjechałem asfaltem, ale pokombinowałem trochę z trasą - w Międzybrodziu Bialskim wbiłem się na niebieski szlak na Nowy Świat, jednak nie dojechałem nim do końca, gdyż skręciłem w lewo na ostatnim rozwidleniu i boczną kamienistą drogą wjechałem na zielony szlak gdzieś ok. kilometra dalej jak łączył się z niebieskim . Nota bene podjazd asfaltem niebieskim szlakiem do najlajtowszych nie zaliczę. Dość stromy podjazd dał mi w tyłek na dzień dobry. Wylałem z siebie hektolitry potu :). Żeby nie było mono tematycznie to przed ostatnim ostrzejszym podjazdem zielonego szlaku skręciłem w lewo ( w dół) w leśną drogę i zjechałem na asfalt, gdzieś przed ostatnim zakrętem, przed parkingiem na Przegibku. Na Magurkę standardowo wjechałem szlakiem narciarskim.
Oczywistą sprawą był zjazd do Łodygowic czarnym szlakiem. Różnorodność tej trasy strasznie przypadła mi do gustu. To jest to co tygryski lubią najbardziej. Tym razem zrobiłem trochę więcej zdjęć :) (patrz zdjęcia poniżej).




Widoczek z Magurki.













Oczywiście pierwszej kamienistej część nie fotografowałem ;). W Łodygowicach uzupełniłem bidon i ruszyłem w stronę Lipowej, oczywiście asfaltem :). Kolejny odsłonięty odcinek i kolejna walka z silnymi podmuchami halnego. Po dojechaniu do Lipowej zmuszony byłem sobie zrobić kolejną przerwę, gdyż opadałem z sił. No cóż dzisiaj noga nie podawała tak dobrze jak w poniedziałek. Tempo podczas przejeżdżania przez Ostre miałem żenujące. Siły dopiero odzyskałem, co ciekawe, dopiero podczas pierwszych szutrowych podjazdów pod Skrzyczne. Można by rzec, że siła w nogach rosła proporcjonalnie do wysokości nad poziomem morza :). Dziwne :D. Co do same podjazdu na Skrzyczne od Ostrego to powiem tak: bardzo fajna trasa, dość długa ale za to widokowo przepiękna :). Na Skrzycznym zatrzymałem się raptem na chwilę ponieważ strasznie wiało. Zrobiłem parę fotek, spojrzałem na mapę i ruszyłem w dól wpierw zielonym, a później czerwonym szlakiem do Buczkowic. Oj jak ja lubię tą trasę!!!! Genialna, techniczna, wymagająca trasa z mnogością singiel track'ów, ba to jest jeden wielki singiel :).


W drodze na Skrzyczne.




Widok ze Skrzycznego.









W planie miałem jeszcze podjazd czerwonym z Bystrej na Równię, a później zielonym do Cygańskiego Lasu lecz standardowo źle obliczyłem sobie czas i trzeba było zrezygnować z jakże fajnego podjazdu oraz zjazdu. . Ustawowo na chwilę zahaczyłem o Opium by po chwili szybkim tempem ruszyć w stronę domu przez Hałcnów, Kozy i Kobiernice. I tym oto dziwnym sposobem zrobiłem prawie 250 kilometrów w przeciągu trzech dni :).



Dane wyjazdu:
138.87 km 0.40 km teren
05:54 h 23.54 km/h:
Maks. pr.:71.70 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1460 m
Kalorie: 3033 kcal

Pętla Beskidzka

Poniedziałek, 24 września 2012 · dodano: 28.09.2012 | Komentarze 6

Po dwudniowym kawalerskim w Istebnej stwierdziłem, że muszę tam powrócić, ale tym razem na rowerze :). Zatem padł pomysł zrobienia pętli beskidzkiej :), jednak w przeciwnym kierunku tzn. Żywiec-> Węgierska Górka-> Koniaków-> Wisła-> Bielsko-Biała-> Dom. Poprzednim razem pętlę robiłem w grudniu i nie powiem, żeby mi nie dała w kość. Tym rzem warunki atmosferyczne były wyśmienite - słoneczko, ponad 20-cia stopni - więc kręciło się wspaniale. Co prawda widoki nie były już takie piękne jak dnia poprzedniego (było widać Tatry Zachodnie) , jak leczyłem kaca wylegując się na ławeczce w Istebnej Olecki, ale i tak nie można było narzekać.
Drogę do Węgierskiej Górki pokonałem w całkiem niezłym czasie bo w godzinę i dwadzieścia minut, później kręciło się już trochę gorzej - zaczęło mocniej podwiewać. Były jednak plusy wiatru - idealnie ochładzały organizm na podjazdach, a ich trochę było :). Najcięższy był od Szarego na Laliki- wąska droga ułożona z płyt w kratkę o sporym stopniu nachylenia. Oj się ze mnie wtedy wylało potu :). Dalsze podjazdy nie sprawiały mi już kłopotu, no może troszkę wdał mi się w kość uphill pod Przełęcz Kubalonka, ale tylko dlatego, że akurat naprawiali drogę i miejscami jechało się po świeżym asfalcie, a moje oponki tego nie lubią :D.


Barania Góra.


Koci Zamek.


Ochodzita.


Widok z Ochodzitej na Koniaków, Istebną i nie tylko ;).

Panorama z Ochodzitej © jakubiszon


Na Ochodzitej zrobiłem sobie dłuższą przerwę na focenie, a później zacząłem najprzyjemniejszą część, a mianowicie zjazd do Istebnej. Niestety nie udało mi się pobić rekordu prędkości (76 km/h). Uzyskałem tylko 71,7 km/h. Myślę, że może gdyby tak nie wiało, to wykręciłbym lepszą prędkość. No cóż z przyrodą się nie wygra :). W Istebnej trzeba było uzupełnić bidon i ruszyłem na ostatni mocniejszy podjazd pod Kubalonkę. Na przełęczy zacząłem lekko opadać z sił więc tym razem uzupełniłem kalorię w postaci talerza flaczków. I znów niespodzianka - flaczki z marchewką. To jest jakaś regionalna "kompozycja" bo w moich terenach takiego połączenia nie ma :D. Od Kubalonki do Ustronia nie schodziłem poniżej 30 km/h, nawet na ścieżkach rowerowych (szutrowych) nie odpuszczałem :). Oj jak się fajnie podawała noga. Czasami sam jestem zaskoczony tym, co robią moje nogi :D. Niestety w Górkach już tak dobrze mi nie szło - efekt zmęczenia. Standardowo do Bielska jechałem na przemian zielonym i niebieskim szlakiem rowerowym. W Jaworzu wbiłem się na czarny szlak w stronę lotniska, a później ustawowo zawitałem w Opium na Brackie. Oj jak siadł browarek!!! Do domu wracałem głównymi drogami z tylko jednego powodu - pora była już późna, a ja nie chciałem jechać po zmroku (brak oświetlenia) .


Niebieski szlak rowerowy wzdłuż Wisły.

A na koniec nowy kawałek jednej z moich ulubionych kapel, a mianowicie Tides From Nebula.





Dane wyjazdu:
60.90 km 31.80 km teren
04:55 h 12.39 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1320 m
Kalorie: kcal

Częstochowska integracja w Beskidzie Małym.

Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 25.09.2012 | Komentarze 3

.....To się nazywa mieć poślizg z wpisem!!!!!!

Zacznę od początku. Pewnego ciemnego wieczoru napisał do mnie na BS MisterDry z prośba o radę w doborze opon na trip w Beskidzie Małym. Podał mi dokładną trasę i prosił o wskazówki. Jako że z natury jestem dobry (śmiech), doradziłem, a przy okazji stwierdziłem, że w sumie też bym się wybrał z chłopakami bo co można robić na...L-4 :D. Moją osobę, w kwestii porad, polecił MisterDry'owi k4r3l. Przyznam się bez bicia - było to dla mnie wielkie wyróżnienie i jakże wielkie uznanie. Dzięki chłopie :). Zatem zgadaliśmy się na 8:30 w niedzielę w Andrychowie, skąd to mieliśmy ruszać zielonym szlakiem na Groń Jana Pawła II-go. Chłopaki z Częstochowy ( Piksel,MisterDry, Outsider ) zjawili się punktualnie i razem z Kubą ruszyliśmy w trasę. Ja i Kuba na tym wypadzie pełniliśmy rolę tzw. przewodników ;). Oczywiście ja się raz pomyliłem i zjechaliśmy z zielonego szlaku na żółty :D. No cóż czasami tak bywa na fajnych zjazdach :D. Do schroniska na Leskowcu dotarliśmy sprawnie, z wyjątkiem jednego podjazdu, a dokładnie wypychu pod Gancarz. Oj dał w du..ę ten odcinek. Z tego co pamiętałem to ta droga wyglądała kiedyś całkiem inaczej, no ale cóż leśnicy/drwale zaadaptowali sobie ją na swój użytek nie przejmując się w ogóle turystami na dwóch kółkach . W schronisku na Leskowcu krótka przerwa na "małe co nieco" i dalej ruszyliśmy czerwonym szlakiem w stronę Łamanej Skały. Nota bene ruch przy schronisku był ogromy. Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o źródło Zimna Woda i w planie była jeszcze Grota Komonieckiego, ale tej ostatniej atrakcji przyrodniczej nie udało nam się niestety odnaleźć. Co ciekawe jest to spora atrakcja turystyczna, a PTTK tudzież okoliczne samorządy nie nie zadbały o dobre oznaczenie drogi. Szkoda :(.


Wypych pod Gancarz.




Leskowiec.


Źródło Zimna Woda.


Wspólne foto na Anuli.

Na Anuli odbiliśmy z czerwonego szlaku i zaczęła się najprzyjemniejsza część trasy, a mianowicie zielony szlak na Przełęcz Kocierską. Powiem szczerze jest to chyba najlepszy szlak rowerowy we wschodniej części Beskidu Małego. Wyjątkowo szybko się z nim uwinęliśmy. Może dlatego, że koledzy z Częstochowy trzymali niezłe tempo :). W okolicach Chaty na Gibasów Groniu Outsider złapał kapcia więc zrobiliśmy sobie krótką przerwę na zmianę dętki i zjedzenie czegoś.


Mlada Hora.






Ostatnie wspólne zdjęcie.

Na Łysinie opuścił nas k4r3l, a my dalej ruszyliśmy zielonym szlakiem do Kocierza Rychwałdzkiego. W owej miejscowości podejmujemy decyzję, że na Przełęcz Kocierską podjeżdżamy asfaltem. Zawsze to trochę więcej metrów do przejechania :).



Niestety na przełęczy nie udało nam się nić zjeść (jakieś chore zasady ma tam karczma) i podejmujemy decyzję, że nie jedziemy już na Potrójną, a zjeżdżamy genialnym zielonym szlakiem na Przełęcz Targanicką, a póżniej już asfaltem do Andrychowa, gdzie chłopaki zostawili samochód.

Podsumowując: Wielkie dzięki chłopaki za wspólny trip. Było genialnie!!! Oby to nie był ostatni raz :).

P.S. Nie obyło się bez strat :(. Zgubiłem gdzieś licznik stąd dane takie jak średnia prędkość, czas jazdy są orientacyjne. Dystans jest obliczony za pomocą bikemap.net, a z natury wiem, że są tam spore przekłamania więc trzeba doliczyć ok. 5 kilometrów. Niektórych danych nie posiadam w ogóle. No cóż takie są skutki braku rozwagi :D.

Kategoria Beskid Mały


Dane wyjazdu:
64.30 km 17.50 km teren
03:30 h 18.37 km/h:
Maks. pr.:64.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1280 m
Kalorie: kcal

Pierwsza gleba na Bikestats

Poniedziałek, 10 września 2012 · dodano: 10.09.2012 | Komentarze 5

Plan na dzisiaj był prosty: wstać po nocce stosunkowo wcześnie (najlepiej koło 13) i wyruszyć z ludwikonem na Gaiki, by zjechać czerwonym szlakiem do Straconki. Oczywiście to był plan :D. Wyszło jak zawsze - inaczej! Po pierwsze : zamiast iść od razu spać po pracy to jakiś szatan podpowiedział mi, żeby włączyć kompa na chwile. Oczywiście chwila przerodziła się w dłuższą chwilę, gdyż podawałem wskazówki MisterDry'owi co do jego przyszłej trasy w Beskidzie Małym (spałem może 2,5 godziny). P.S. nie mam do nikogo żalu - to była moja decyzja. Po drugie: pech chciał, że zaraz przed wyjściem but mi się z deczka rozpruł i musiałem go pozszywać, a co za tym idzie nie spotkałem się z Ludwikonem, gdyż ten miał dość mocno ograniczony czas. Jak pech to pech :/. Skoro już wiedziałem, że dałem ciała to wybrałem trochę inną drogę dotarcia na Gaiki, a mianowicie zielonym szlakiem z Międzybrodzia Bialskiego przez Nowy Świat.I tu powiem pewną anegdotkę - tak sobie jadę i się rozglądam na boki i co widzę....Tatry Zachodnie!!!! Ukazały mi się one dokładnie pomiędzy Jaworzyną a Rogaczem. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom!!! Niestety nie zabrałem ze sobą aparatu tylko komórkę, a wiadomo co aparat to aparat , stąd zdjęcie nie ukazuje w pełni tego co powinno.






Gdzieś tam na horyzoncie widać Tatry Zachodnie.

Co do samego zielonego szlaku na Gaiki to powiem tak: bardzo fajnie się pedałowało choć przyznam, że w drugą stronę było by jeszcze przyjemniej :). Niestety na odsłoniętych odcinkach dawała się we znaki temperatura i słońce - lało się ze mnie jak z wiadra :D. Po wjechaniu na czerwony w stronę Straconki namiętnie oczekiwałem singiel track'ów, o których mi mówił Ludwikon. Jakoś jechałem, jechałem i jechałem i nie mogłem ich spotkać :). Dopiero odnalazłem je na ostatnim kilometrze odcinka leśnego. Bardzo fajny fragment,- techniczny, wymagający sporej koncentracji, a co najważniejsze dawał mnóstwo frajdy. Aaa zapomniał bym :) - zgubiłem się raz, ba ..przejechałem sobie zjazd z drogi leśnej na szlak, co zaowocowało zgubieniem bidonu i nadrabianiem paruset metrów :).


Widoczek na Bielsko.



Po zjechaniu ze szlaku oczywistą sprawą było "zatankowanie" w Opium ;) by później atakować Magurkę. Padło na trasę ze Straconki czerwonym szlakiem. Z racji, że było już dużo godzin nie wjeżdżałem na sam szczyt tylko wbiłem się na żółty szlak do Międzybrodzia. Bardzo lubię ten zjazd - początkowo śmiga się po trawiastej dróżce wzdłuż zbocza, by później zaliczyć dwie fajne serpentyny i wbić się na szeroką , stromą, kamienistą drogę. Dwa pierwsze odcinki zaliczyłem bez problemu , a na ostatnim zaliczyłem GLEBĘ!!!!!!!!!!!!! Nie wiem jak się to stało, ale przeleciałem przez kierownice i walnąłem nogą o kamień - zapewne uderzyłem w jakiś większy kamień.. No cóż poczułem się chyba zbyt pewnie na tym odcinku, w końcu już nim kiedyś zjeżdżałem. Popełniłem jeszcze jeden błąd- zapomniałem sobie obniżyć siodełko i pewnie dlatego mnie przeważyło. Dzięki bogu obyło się bez strat - rower był cały tylko troszkę mi się ciuchy wybrudziły i ...wyrosła mi "gula" koło piszczela :). Ten zjazd zapamiętam na długo bo po upadku byłem nawet w małym szoku ;). Dalej to już był stricte asfaltowy odcinek, aż do samego domu.

P.S. Zadziwiło mnie zainteresowanie, moją brudną osobą, kierowcy samochodu, który stał ze mną na skrzyżowaniu w Międzybrodziu. Szacunek dla takich ludzi, którzy widzą, że bikerowi się coś stało i proponują mu pomoc.





Kategoria Beskid Mały


Dane wyjazdu:
88.18 km 9.00 km teren
04:20 h 20.35 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1260 m
Kalorie: kcal

Microo MTB

Czwartek, 6 września 2012 · dodano: 08.09.2012 | Komentarze 10

Najlepszym sposobem na spalenie weselnych kalorii jet...wiadomo co - ROWER!!!! Zatem siadłem na swojego Białego Rumaka i ruszyłem na micro MTB. Pierwotny plan zakładał asfaltowy uphill na Przegibek, podjazd na Magurkę Wilkowicką szlakiem narciarskim oraz atak na Skrzyczne od Ostrego. Oczywiście jak to w moim przypadku bywa się z deczka się przeliczyłem ze swoimi założeniami :D. Po pierwsze - wyjechałem za późno; po drugie - zapomniałem, że już o 20 jest ciemno jak w dup..e; a po trzecie zmieniłem troszkę swoją trasę w trakcie i straciłem ok. godziny czasu. Można by rzec, że plan wykonałem w 70 %. Zacznę od początku :).
Podjazd na Przegibek to już rutyna - bez emocji, bez szarpania się noo i oczywiście bez żadnych czasówek - jeszcze mnie to nie cieszy :D. Z Przegibka udałem się na Magurkę narciarskim szlakiem. Bardzo fajni mi się tam podjeżdża :). Wyjątkowo droga była przejezdna. Pamiętam, że kiedyś momentami droga była tak rozwalona, że trzeba było prowadzić rower. Tym razem wyjechałem bez żadnych problemów. Po drodze oczywiście dorwał mnie deszcz, ale dzięki bogu nie padał zbyt długo i nie zdołało mnie przelać ;). Na Magurce zmiana planów - miałem zjeżdżać asfaltem, ale wyhaczyłem inną trasę, a mianowicie czarny szlak do Łodygowic. Powiem szczerze - to był strzał w dziesiątkę!!!! Trasa GENIALNA!!! Polecam ją każdemu, kto lubi fajne urozmaicone zjazdy. Na tym odcinku było po prostu wszystko: techniczne, kamieniste zjazdy, rynny, wąskie ścieżki i małe singielki. Niestety nie robiłem wtedy zdjęć, gdyż napawałem się zjazdem :) .

Zachmurzony Beskid Mały - widok z Magurki Wilkowickiej © jakubiszon


Fragment czarnego szlaku z Magurki Wilkowickiej do Łodygowic © jakubiszon


Po wjechaniu na asfalt chwila na podjęcie decyzji co dalej. Z racji, że była już 16-ta musiałem zrezygnować z ataku na Skrzyczne. Miałem wyjeżdżać od Ostrego, gdyż jeszcze od tej strony jeszcze nie zdobywałem Skrzycznego, a wiele osób mi polecało tą trasę. Skoro miało być jakieś Mtb to trzeba było na szybkości wymyślić jakiś teren :). Padło na czerwony szlak z Bystrej w stronę Cygańskiego Lasu. Podjazd pod Równie mega ostry, co prawda krótki, ale i tak dał mi w kość.Później super szybki zjazd. Oj tego mi brakowało :). Co kawałek jakiś korzeń, jakiś kamień, na których to można było sobie fajnie poskakać.
Jak tradycja nakazywała trzeba było chlapnąć Brackie w Opium :). Ale że trochę zmarzłem po drodze to ogrzałem się... kielichem Lubelskiej Porzeczkowej ;).
Do domu wróciłem przez Hałcnów, Kobiernice, zahaczając o stare, znajome tereny :).

Soła © jakubiszon


Zameczek w Czańcu. © jakubiszon


Słońce pomału żegna się ze mna. © jakubiszon


Beskid Mały © jakubiszon