Proud member of bbRiderZ

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jakubiszon z miasteczka Czaniec / Bielsko-Biała. Mam przejechane 51859.25 kilometrów w tym 2592.35 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jakubiszon.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2016

Dystans całkowity:163.00 km (w terenie 16.00 km; 9.82%)
Czas w ruchu:09:19
Średnia prędkość:17.50 km/h
Maksymalna prędkość:71.00 km/h
Suma podjazdów:2634 m
Suma kalorii:4849 kcal
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:81.50 km i 4h 39m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
125.00 km 3.00 km teren
06:15 h 20.00 km/h:
Maks. pr.:71.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1809 m
Kalorie: 3539 kcal

Pętla Beskidzka troszkę inaczej :)

Sobota, 30 stycznia 2016 · dodano: 04.02.2016 | Komentarze 5

Był teren to i musi być szosa :).
Pogoda tego dnia zapowiadała się wybornie więc postanowiłem nie gnić na mieszkaniu tylko coś pokręcić. A że głód pedałowania był straszny więc trza było wymyślić coś konkretnego. Padło z wiadomych względów na szosę - w górach było jeszcze sporo mokrego śnieg i błota. Jak ambitnie to ambitnie - Pętla Beskidzka ale w nieco zmienionym wariancie. Początek był klasyczny - kierunek Węgierska Górka. Po drodze skoczyłem do Żywca by oglądnąć pewną Cytrynę. Niestety C5-ka się już sprzedała :( więc pooglądałem sobie C8-ke. :). Całkiem fajne autko :). W Węgierskiej Górce standardowo odbiłem na Trakt Cesarki by unikać dużego ruchu a w szczególności blachosmrodów :). I tak oto dotarłem do Szarego, zaliczając krótki odcinek szutrowych duktów. Od tej pory przyszła pora na coś nowego - obczaiłem na mapach, że wzdłuż dwupasmówki na Zwardoń biegnie droga. Wyglądało, że będzie to asfaltówka więc długo nie myśląc wkroczyłem na nią. I to był szczał w dziesiątkę - idealnie równa, spokojna, pusta, widokowa droga do miejscowości Suche. Po drodze czekały na mnie 2 szykowne uphille. Mam tu na myśli konkretne podjazdy bo w zasadzie cały czas się jechało delikatnie pod górę. Ostatni to już istna ścianka :).




 Taki warun tuż przed południem :)


Ach ta Babiczka ;)


Barania Góra.


Widokowo.


Jako że już wjechałem na obce mi tereny, postanowiłem znowu namieszać w trasie - zamiast odbijać na centrum  Lalików, pokręciłem do przysiółka Krawce. Tam według mapy droga się miała kończyć ale moja intuicja podpowiadała mi, że tak nie może być. I miała rację :). Co prawda asfalt się skończył ale była leśna droga, która idealnie doprowadziła mnie do właściwego miejsca. Heheh dobrze, że jednak nie zakładałem slicków :D. Po tym jakże improwizowanym odcinku przyszła pora na powtórkę z rozrywki czyli bardzo przyjemny, asfaltowy dukt leśny łączący Laliki z Jaworzynką. Jak dla mnie jest to bardzo fajna opcja - jedzie się wąska, asfaltową drogą kompletnie samemu ( zero ruchu ) wśród wysokich drzew. Jednak nie dojechałem do końca tylko na wysokości Ochodzitej skręciłem w prawo by wyjechać tuż u podnóża szczytu.Na tym odcinku pojawił się pierwszy... śnieg :). Niestety widoczki się z deczka pochrzaniły - miałem jechać na szczyt ale przyszła taka chmura i lekka mgła, że kompletnie nie było nić widać. Zatem ruszyłem do sklepu by naładować baterie a potem już bocznymi drogami na Stecówkę.




  Teren musi być ;)


Winter ii coming ;)


Ochodzita.


Na Stecówce już zima na całego :)


Zimowo...


Jakoś, nie wiem czemu, wydawało mi się, że uphill na Stecówkę jest dość stromy... A tu poszło całkiem sprawnie ;).  Hehe od tego momentu zaczęło się lekkie śniegowanie i jazda w ciapie. Żeby było ciekawiej to co chwilę mijałem powozy konne. Przyznam się bez bicia, że podczas wymijania jestem troszkę podenerwowany - za dziecka miałem przygodę, że koń się spłoszył i zaczął kopać na boki. Ja skończyłem wtedy na płocie... Czas nieubłaganie gonił więc starałem się jechać już w miarę szybko, by dojechać przed zmrokiem  przynajmniej  do Ustronia. Dzięki bogu jechałem z wiatrem więc udało przed nocą dotrzeć do Jaworza Nałęża a  stamtąd do mieszkania był już rzut beretem :)

I tak oto udało się wykręcić pierwszą setę w 2016 roku :)





Dane wyjazdu:
38.00 km 13.00 km teren
03:04 h 12.39 km/h:
Maks. pr.:51.80 km/h
Temperatura:-5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:825 m
Kalorie: 1310 kcal

Inauguracja Bikesezonu 2016 - LESKO

Niedziela, 17 stycznia 2016 · dodano: 03.02.2016 | Komentarze 1

Wiem... rok 2015 mam spalony mimo, że keciłem i to całkiem ciekawie. Zaległości się niestety powiększały i ciężko było już wrócić do poprzedniej formy pisania :/. W tym roku postaram się pisać w miarę na bieżąco :). A zaległości z ubiegłych "lat" wrzucać ale już tylko w formie liczb.

Zatem... Powracam :)

Inauguracja sezonu zawsze była w moim wykonaniu huczna - w zeszłym było terenowe Skrzyczne ( będzie minimalistyczny wpis ) ale tym razem było skromnie :/. Na pierwszy, noworoczny trip wymyśliłem sobie nieśmiertelny Leskowiec, górkę do której mam ogromny sentyment :). Tak akurat się złożyło, że w tym samym czasie szli na niego moi znajomi ( k4r3l, The Waldek, Paweł, Ksenia, Janek i Andrzej ) czyli nazwijmy to miejscowi plus reprezentacja bikerów z Cieszyna. Oczywiście chciałem sobie urozmaicić trasę i zamiast wjeżdżać serduszkowym wybrałem wariant zaproponowany przez k4r3la. Powiem tak: trasa kompletnie nie przetarta ale do pewnej wysokości dało się jechać a co najważniejsze sprawiało to ogromną frajdę - puszek robi robotę. Później już coś poknociłem z pierwotnym planem i zaczęło butowanie w śniegu momentami do pół piszczela :). Po wjechaniu na szlak ( czerwony z Potrójnej ) miało być lepiej.... Miało... Niestety wydeptana ścieżka było gorsza niż 20sto centymetrowy puch . Spotkaliśmy się dopiero w schronisku lecz wspólna posiadówa nie trwała za długo - piechurzy musieli się już zwijać by dotrzeć przed zmrokiem a mieli jeszcze w planach Grote Komonieckiego. Ja natomiast wbiłem się na serduszkowy i napawałem się genialnym zjazdem w puchu :). Jak na inaugurację to skromnie ale za to w doborowym towarzystwie i w prze genialnych warunkach.






Leskowiec


Foto by Ksenia aparat ;)


Kategoria Beskid Mały