Proud member of bbRiderZ

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jakubiszon z miasteczka Czaniec / Bielsko-Biała. Mam przejechane 52087.82 kilometrów w tym 2592.35 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jakubiszon.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
137.63 km 3.00 km teren
06:03 h 22.75 km/h:
Maks. pr.:60.80 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1547 m
Kalorie: kcal

Białokopytne Czechy.

Sobota, 1 czerwca 2013 · dodano: 02.06.2013 | Komentarze 6

W końcu!!!! Tak, tak w końcu przesiadłem się na SPD!!! Zakupiłem białe Kopyta ( czyt. buty ), pedały SPD ( miały być też białe ale ostatecznie wybrałem czarne ) i po niespełna kilometrowym odcinku zapoznawczym z nowym systemem postanowiłem wykręcić jakiś konkretny trip :). Pomyślałem: raz kozie śmierć!!! Albo przyjadę na tarczy albo z tarczą!! Hehe w sensie albo z gipsem, albo cały i zdrowy :D. Umówiłem się z częścią bikerów z bbRiderZ w Bielsku o 10-tej. Wyjątkowo do BB przyjechałem autem bo na 9-tą byłem umówiony u fryzjerki a poza tym miałem jakieś przeczucie, że mogę wykręcić niezły trip więc darowałem sobie 20 km. dojazdu ;). No niestety pogoda nie zapowiadała się ciekawie - jadąc do BB padał lekki deszcz. Pomyślałem: chyba z tego tripu będzie lipa... O 10-tej zajechałem pod Gemini (miejsce spotkania) a tam nikogo nie było...Szybki telefon do Maćka w celu wyjaśnienia i już wiedziałem, że tylko mi będzie dane coś pokręcić - chłopaków zdemotywował padający drobny deszcz :/. Hehe ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło :). Z racji, że SPD nie miałem jeszcze dobrze opanowanego, no bo w sumie nie było kiedy :D, postanowiłem sobie zrobić prezenta i ruszyć na asfaltowy trip! Wiadomo na asfalcie lepiej opanowywać wypinanie i wpinanie. A gdzie ruszyłem?? Jak sam tytuł mówi - do Czech!!! A co tam! !Jak szaleć to szaleć :). Przyznam się, że Czechami zaraził mnie Daniel. Czytając jego wpisy na BS postanowiłem odwiedzić te piękne tereny. Najlepsze jest to, że jechałem do Pepików bez żadnej mapy :D. Ale z tym sobie później poradziłem. Zatem ruszyłem w kierunku Cieszyna bocznymi drogami przez Jaworze i Górki Wielkie. Planowałem później już jechać starą drogą na Cieszyn ale w ostatniej chwili odbiłem na Goleszów. Chciałem tym sposobem ominąć ruch ale... hehe to mi się nie udało, przynajmniej na odcinku Goleszów-Cieszyn :). Ku zdziwieniu po wyjechaniu z Bielska przestało padać, momentami tylko coś pokrapywało ale ogólnie pogoda była całkiem całkiem :).


Rynek w Cieszynie.

W Cieszynie, w punkcie informacji zaopatrzyłem się w mapę Czech i okolic miasta. Hehe przynajmniej tak mi się wydawało :). Co do mapy Czech to by się zgadzało, ale co do okolic miasta to już nie - kobitka się pomyliła i dała mi mapę okolic Bielska :D. Darmówkę udało mi się zdobyć w Czeskim Cieszynie i miałem już komplet potrzebnych map. W zasadzie w planie miałem Karvinę ale cały czas modyfikowałem trasę i zahaczałem o różne miejsca. Ledwo wyjechałem z Czeskiego Cieszyna i...zerwałem łańcuch!! No cóż - lekko się poirytowałem ale spiąłem dziada i ruszyłem w stronę miejscowości Terlicko a dokładnie jeziora :). Jako że w okolicy był jeszcze jeden akwen postanowił go również odwiedzić. Tym sposobem odbiłem z drogi głównej i ruszyłem w stronę Koniakowa...hehe tego czeskiego :). Następnie wbiłem się na trasę rowerową o numerze 6090.


Już po czeskiej stronie - widok na pasmo Czantorii i Stożka.

Tą też trasą dojechałem do zbiornika wodnego Žermanice. Powiem szczerze bardzo fajna trasa biegnąca bocznymi drogami, z dala od ruchu samochodowego. A do tego jeszcze te piękne widoki na Javorový i Lysá Hora'e. Po prostu przepiękne!!


Zbiornik wodny Žermanice a w tle Lysá Hora.


Žermanice cd.

Z Pitrova ruszyłem niebieskim szlakiem do Těrlicko'a. Według mapy powinien znajdować się tam jakiś zamek. No niestety nie odnalazłem go choć według mapy teoretycznie koło niego przejeżdżałem :). Zrobiłem sobie krótki odpoczynek przy akwenie i ruszyłem w stronę Karviny. Po drodze minąłem "zawody motocyklowe" starych jawek :D. Nie ma to jak dzieci śmigające na stuningowanych motorowerach produkcji czechosłowackiej. Czesi to mają pomysły :). Hehe ale w końcu był Dzień Dziecka :).





Co mnie zaciekawiło podczas drogi do Karviny to praktycznie puste ulice. Dziwne bo w końcu była sobota i to na dodatek Dzień Dziecka. Po Karvinie jeździłem już praktycznie na czuja. Ne wiadomo skąd znalazłem się na rynku :). Z głupoty zahaczyłem jeszcze o zamek ;). Przyznam, że bardzo ładny ten rynek tylko brak na nim było życia. Chciałem sobie tam zjeść obiad ale za bardzo nie było gdzie. Poza tym plątali się tam cyganie i zaczęło padać więc szybko się teleportowałem. Jako że jeździłem na czuja, oczywiście pomyliłem drogi i granicę z Polską przekroczyłem w innym miejscu niż planowałem. Próbowałem wcześniej pytać o drogę miejscowych Czechów ale jakoś trudno było ich zrozumieć ;). Ostatecznie granice przekroczyłem w Kaczycach Koloni. Miła pani ekspedientka z miejscowego sklepiku ( baaardzo sympatyczna ;) ) wytłumaczyła mi jak dojechać bocznymi drogami do Kończyc, gdzie miałem planowo przekraczać granice. Oczywiście po drodze jeszcze z 2 razy zerwałem łańcuch. Przy którymś to spinaniu zauważyłem uszkodzone ogniwo. No niestety nie miałem żadnego zapasowego na wymianę a skracanie nie wchodziło w rachubę ( łańcuch już od nowości był dwukrotnie skracany ) stąd też trzeba było się przygotować na częste zrywanie i spinanie.


Rynek w Karvinie.



Z Kończyc już znajomą trasą ruszyłem w stronę Bielska przez Pruchne, Drogomyśl, Landek ( tam doświadczyłem namiastki terenu ) i Mazańcowice. W okolicach Trzech Lipek postanawiam jednak skrócić łańcuch ale skutek był jeszcze gorszy - zrywam go za każdym mocniejszym naciśnięciu na pedały.

A co do samej jazdy?? Powiem tak: SPD to piękna rzecz!! :). Kręciło mi się po prostu wybornie. Jeszcze nigdy tak dobrze mi się nie jechało, sama rozkosz. Aż czasami byłem w szoku jakie ja prędkości osiągam :). Teraz pora na test w terenie :).

P.S. Zdjęć wyjątkowo jak na mnie mało. Powód - nie zabrałem ze sobą aparatu bo padł mi wyświetlacz. Asekurowałem się tylko komórką.



Kategoria Międzynarodowo



Komentarze
sebol
| 19:21 wtorek, 4 czerwca 2013 | linkuj muszę odwiedzić ten Cieszyn tak nie daleko jest , ale zawsze nikt tam nie chce jechać, nie ma tam fajny góreczek i terenów pod jazdę typowa MTB ?
tlenek
| 21:07 poniedziałek, 3 czerwca 2013 | linkuj Fajna wycieczka, fajnei że w spd, i niefajnie że tyle razy zerwałeś łańcuch. Zużyty ten łańcuch był czy co? nie powinien się tak rwać :(.
ludwikon
| 15:43 poniedziałek, 3 czerwca 2013 | linkuj Z tymi zawodami to chyba u nich standard. Gdy kiedys pedalowalem w tamtej okolicy, rowniez natknalem sie na zawody zorganizowane na drodze publ. z tym ze byly to scigacze
jakubiszon
| 14:18 poniedziałek, 3 czerwca 2013 | linkuj No wiesz Daniel, to był spontan :). Chyba nawet przejeżdżałem koło dworu bo według Twojego opisu wszystko się zgadza :). Następnym razem dam znać bo strasznie mi się tam spodobało :)
daniel3ttt
| 08:40 poniedziałek, 3 czerwca 2013 | linkuj I nie dałeś znać że będziesz w Cieszynie. W Terlicku są dwa dwory a nie zameczki. Po czesku zamek to tak samo pałac jak i dwór. Musiałeś koło niego przejeżdżać bo widzę z mapki. Jak zjeżdżałeś w Terlicku nad jezioro to policja była po lewej a po prawej figura Nepomucena i ten dworek. Juz po tobie wieczorem też przejeżdżałem przez Mazańcowice.
k4r3l
| 08:13 poniedziałek, 3 czerwca 2013 | linkuj Zdjęć mało, ale za to trip konkretny, no i fajnie widzieć kolejną osobę zarażoną SPD ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa sobot
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]