Proud member of bbRiderZ

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jakubiszon z miasteczka Czaniec / Bielsko-Biała. Mam przejechane 56854.76 kilometrów w tym 2592.35 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.67 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jakubiszon.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
154.77 km 4.00 km teren
07:11 h 21.55 km/h:
Maks. pr.:57.40 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:800 m
Kalorie: 2611 kcal

Cracow Tour.

Wtorek, 5 marca 2013 · dodano: 06.03.2013 | Komentarze 12

Hehe w końcu jakiś konkretny trip :) - w sensie dystansowym ;). Co jak co ale pomału trzeba się przygotowywać do Tour de Babia - Zakopane Edition. Zatem na pierwszy, dłuższy szosowy trip padła stolica Małopolski. Poza tym narazie postanowiłem odpuścić sobie wjazd do lasu bo wiem co w nim drzemie ;) - tony błota i resztki śniegu. Po sprawdzeniu prognozy pogody na wtorek zacząłem tworzyć trasę. Wyznaczenie drogi w jedną stronę nie sprawiło mi żadnego problemu - w końcu się dojeżdżało na studia 2 lata z kumplem taksówkarzem, który miał tamte teryny nieźle obcykane :). Gorzej było z droga powrotną - nie lubię wracać tymi samymi drogami więc trzeba było pokombinować. Wyszło mi to nawet nieźle bo może 800 metrów przejechałem tą samą trasą. Jako, że moją tradycją jest wyruszanie o nie tej porze co sobie zaplanowałem, tak więc miałem już na wstępie dwugodzinny poślizg. Oczywiście plułem sobie później w twarz bo musiałem się przedzierać przez mega błoto na "terenowym" odcinku czerwonego szlaku rowerowego z Andrychowa do Wadowic (gdybym wyjechał wcześniej zapewne błoto było by zamarznięte ). Rower miałem tak upitolony, że byłem zmuszony umyć go z grubsza w potoku. No bo jak tak uwalonym bike'iem wjechać do stolicy Małopolski!! Toż to wstyd!!!! :). Hehe w sumie i tak wjechałem brudnym ale o tym dalej... W Wadowicach spotkałem pierwszego Bikera (szosowca) - myślę sobie dobry początek tripu :). Jakoś wyjątkowo noga dobrze mi podawała, aż byłem w szoku ale skoro jest power to trzeba go wykorzystać. Z Wadowic przez Tomice, Witanowice, Wyźrał ruszyłem w stronę Czernichowa. Przyznam się bez bicia, że był to najlepszy pod względem widokowym odcinek. Widać na nim Beskid Mały, Makowski, Wyspowy, Babią Górę i przy dobrej widoczności Tatry. No akurat Tatr nie było mi dane widzieć ale i tak widoki przednie.

Odcinek Wadowice - Czernichów. Widokowo genialny!!! © jakubiszon


Nie ma jak Jak40 przy drodze ;) © jakubiszon


Szczerze polecam ten odcinek na rowerowe wycieczki- fajne tereny i znikomy ruch. Co prawda są odcinki o kiepskiej nawierzchni ale w sumie w naszym kraju to norma :). Na zdjęciu powyżej widać samolot Jak40. Jest to dość dziwne, że na takim zadupiu, wśród stawów stoi owa maszyna. Co ciekawe nie jest ona zamknięta więc można próbować zaglądać do środka ( ja ze znajomymi, za czasów studenckich, zrobiliśmy to ) choć trzeba uważać na ...alarm :). Myśmy się kapli na końcu, podczas wychodzenia z Jaka więc kto odważny może śmiało wchodzić do środka :). Oczywiście nie była to ostatnia atrakcja podczas drogi do Kraka. Następną był..."prom" ;).

Przeprawa przez Wisłę. © jakubiszon


Juz na promie... Hehe jak mozna go tak w ogóle nazwać :D. © jakubiszon


Hehe słowo "prom" jest oczywiście lekko naciągnięte bo mi to raczej wygląda na małą barkę niż na owy prom. Jakoś mam inne wyobrażenie co do promu :D. Koszt przeprawy promowej przez Wisłę to zaledwie 1 złoty więc taniocha jak się patrzy :). W zasadzie po przepłynięciu Wisły planowałem do Krakowa jechać przez Czernichów, Dąbrowę Szlachecką, Piekary ale...po drodze zauważyłem niebieski szlak rowerowy do Piekar więc postanowiłem sobie urozmaicić drogę :). No i sobie urozmaiciłem :D. Jak to w naszym pięknym kraju z oznaczeniami szlaków bywa każdy wie!! Jest ciężko :D. No więc musiałem się zgubić. Jadę sobie jadę szlakiem po wale a tu co??? Wał kończy się w czyimś ogródku. Brak oznaczenia co dalej. Hmnn zatem przyszła improwizacja - zjechałem z wału w wąską uliczkę między domami i tu nagle pojawił się... szlak :). Ja pierdziele mogli by ten zjazd jakoś zaznaczyć!! Dzięki bogu dobrze zjechałem bo była jeszcze opcja jechania droga zaraz przy Wiśle ale nią bym zapewne daleko nie zajechał ;).

Pechowy niebieski szlak... © jakubiszon


Wałowo "terenowo" ;) © jakubiszon


Dom na Wiśle ;) © jakubiszon


Dalej już śmigałem niebieskim szlakiem. W pewnym momencie postanowiłem zjechać z niego i jechać drogą wzdłuż wałów. I tym oto sposobem dojechałem do Jeziorzan choć szczerze mówiąc musiałem się zapytać kobitki, gdzie jestem bo nie miałem zielonego pojęcia. Przy okazji zapytałem się jak dojechać do Piekar. Po drodze znowu wpadłem na niebieski szlak więc postanowiłem nim jechać. Hehe i znowu na wałach szlak się zgubił. Wdrapałem się na okoliczną skałkę w celu poszukania drogi a tu kupa. Drogi nie widać tylko jakieś podejrzane ścieżki. Jak się okazało po przestudiowaniu mapy w domu, droga byłą ale zalegał na niej śnieg, stąd też jej nie widziałem. Jakimiś dziwnymi, błotnistymi ścieżkami dotarłem do Piekar. Rower i ja wyglądaliśmy jakbyś my wrócili z Camel Trophy ale tym razem olałem mycie bike'a.

Wałowo cd :) © jakubiszon


Całkiem urokliwa skałka :) © jakubiszon


Po wjechaniu na asfalt mijałem chyba z 5 bikerów. Widać, że w okolicach Krakowa jest sporo zapaleńców :). Od owego wjechania na utwardzoną drogę zaczęły się problemy z największą zębatką w korbie. Przyznam się bez bicia - zajechałem ją. A w zasadzie zajechałem cały napęd. tak to jest jak od nowości nie zmienia się kasety i łańcucha. Stąd też jazda na owej zębatce byłą dość mocno problematyczna - przeskakiwał na niej łańcuch. Tempo zdecydowanie spadło. W Krakowie nie spędziłem dużo czasu - przejechałem się wzdłuż Wisły, wpadłem na rynek i wszamałem Kebaba w mojej ulubionej budce :).

Nareszcie w Krakowie. © jakubiszon


To mniejsce chyba wszyscy znają :) © jakubiszon


Po zjedzeniu tzw obiadu ruszyłem w drogę powrotną. Niestety/stety musiałem się już posłużyć mapą ( do tej pory jechałem bez ). Lekkie zmęczenie powoduje, że człek już myśli jak należy i zaczyna zapominać wyznaczoną przez siebie trasę. A tu taka mała dygresyjka :) : że pogoda była piękna, że było ciepło ale tak chodzić w krótkim rękawku i w spodenkach to już lekka przesada, ale w końcu to Kraków - miasto dziwaków :D. Hehe wypatrywałem tylko debila, który założy na nogi sandały albo japonki - niestety nie było odważnego :'(. Z Krakowa ruszyłem w stronę Kryspinowa ale trochę inna drogą niż jechało by się samochodem. Zacząłem od przejazdu wzdłuż Błoni by wbić się na ulicę Królowej Jadwigi i Chełmską - trochę okrężna droga ale za to mniej ruchliwa. Za to po wjechaniu do Kryspinowa jechałem już mega ruchliwą drogą w stronę Liszek a później już z deczka lepszą do Czernichowa. W Czernichowie odbiłem na Rusocice. Hehe troszkę przejechałem sobie drogę na Kłokoczyn i musiałem się wracać jakiś kilometr. Za Rusocicami miałem niewielki kryzys więc musiałem się zatrzymać i coś wszamać. Podładowałem baterie i ruszyłem dalej w stronę Zatora choć fajnie się nie jechało ze względu na ową zajechaną zębatkę.

Zamek Tenczyn w Rudnie widziany z okolic Spytkowic © jakubiszon


Za Zatorem ładnie odsłoniły się góry: mam na myśli Babią Górę i Tatry. Te ostatnie zawsze dodają mi mega kopa ale rozwalona zębatka pochłonęła całą energię :/.

Jest i Babia Góra © jakubiszon


Są i Tatry :) © jakubiszon


Podirytowany awarią jechałem i jechałem przez Wieprz. Jakoś ten odcinek wybitnie mi się ciągnął. Jako że nie chciałem wracać stricte tą samą drogą postanowiłem odbić na Brzezinkę by ostatnie kilometry zrobić na szutrowych drogach. Do domu wróciłem już po zachodzie słońca.
Reasumując: bardzo udany trip gdyby nie napęd :).

P.S. Zapominałbym: pierwsza opalenizna tego roku. Co prawda twarzy ale zawsze to coś ;).

Po zachodzie słońca © jakubiszon





Komentarze
tlenek
| 19:53 czwartek, 7 marca 2013 | linkuj Piękny trip. też mam taką mape "wokół Babiej Góry" i pare innych z tego wydawnictwa
jakubiszon
| 18:29 czwartek, 7 marca 2013 | linkuj Daniel powiem Ci, że prom chyba kursuję codziennie do 20-stej ale głowy nie daję. Widzę, że chyba interesujesz się historią skoro znasz takie ciekawostki :). Ja nawet nie wiedziałem, że chodzę po ruinach zamku :/. Dzięki za info :)
daniel3ttt
| 23:34 środa, 6 marca 2013 | linkuj Odnośnie tego zameczku http://eksploratorzy.com.pl/viewtopic.php?f=259&t=598
daniel3ttt
| 23:32 środa, 6 marca 2013 | linkuj Fajna trasa. Dla urozmaicenia będę musial kiedyś się tam przejechać. Nie wiesz jak często kursuje ten prom? No i nie odpuszczę sobie dodać że na tej skale w Piekarach stał w średniowieczu zameczek ( okres walk o Kraków między Konradem Mazowieckim i Henrykiem Brodatym). Zostały po nim fundamenty wieży, wały i fosa.
funio
| 23:15 środa, 6 marca 2013 | linkuj Gratki:)-właśnie dla takich widoków warto pojeździć,ale środek Krakowa to już raczej omijam:)
jakubiszon
| 21:52 środa, 6 marca 2013 | linkuj bo kuzyn był w pracy... ale następnym razem odwiedzę :)
Piotrek | 20:23 środa, 6 marca 2013 | linkuj a kuzyna to nie odwiedził...

...
Zobacz
webit
| 20:02 środa, 6 marca 2013 | linkuj Niezle. Na mnie Krakow jeszcze czeka, do lata :)
jakubiszon
| 19:33 środa, 6 marca 2013 | linkuj Dzięki!!! Do Krakowa drogę znałem w 70%, później improwizowałem. Z powrotem używałem google maps z komórki. Kuba a to "tada-bum..." to co to jest?? ;)
k4r3l
| 16:39 środa, 6 marca 2013 | linkuj Krakoof, no pięknie :) Sam bym się nie odważył :) ps. z jakiej mapy korzystałeś? ps.2. na Tour de Babia zaopatrzyłem się w... tada-bum-tssss: "Wokół Babiej Góry", hehe.
piaseq
| 14:06 środa, 6 marca 2013 | linkuj Aleś pocisnął :D Brawo!
Janusz507
| 13:44 środa, 6 marca 2013 | linkuj Pięknie zaszalałeś :) Widoczki miałeś extra.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa nicop
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]