Proud member of bbRiderZ

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jakubiszon z miasteczka Czaniec / Bielsko-Biała. Mam przejechane 51871.68 kilometrów w tym 2592.35 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.64 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jakubiszon.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
125.90 km 17.00 km teren
07:44 h 16.28 km/h:
Maks. pr.:73.10 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2320 m
Kalorie: 2340 kcal

Pilsko wczesno-zimową porą :)

Środa, 10 października 2012 · dodano: 18.10.2012 | Komentarze 5

Jakoś nie miałem ostatnio czasu na zrobienie wpisu - trochę się pozmieniało w moim życiu i nie miałem weny ani czasu, stąd dopiero teraz wrzucam relację z wypadu na Pilsko :).

Pilsko...Hmnn..Piękna góra!! Pieszo zdobyłem ją dwa razy, ale cały czas korciło mnie na nią wjechać na bike'u. Jakoś w ciągu roku wpadały inne pomysły na tripy, choć cały czas w planie tegorocznym miałem Pilsko. No niestety rok się już pomału kończy, dni są już coraz krótsze więc był to ostatni dzwonek, żeby zaatakować tą jakże zacną górę :). Po długich analizach prognoz pogody padł termin środowy ( Dzień Matki Boskiej Pieniężnej!!! :D ). Od samego początku zakładałem, że będzie to trip bez dojazdówki autem tylko konkretna wyprawa szosowo-terenowa, oczywiście nie tymi samymi drogami (pętla). Jako że trzeba było zachować tradycję, nie omieszkałem zahaczyć o Bielsko (Opium). Zatem Pilsko atakowałem od Korbielowa. Ale od początku...
Do Korbielowa dojechałem drogami asfaltowymi, ale żeby nie było za łatwo to..zahaczyłem o Przełęcz Kocierską (Kocierz) i Rychwałdzką. Hehe taka mała rozgrzewka przed Pilskiem :).


Podjazd na Przełęcz Rychwałdzką.


A tu już zjazd z niej i widoczek na główny cel.


Ten widok mnie trochę zaniepokoił - to coś ośnieżone to Pilsko widziane z Krzyżowej.

Do Korbielowa dotarłem w całkiem dobrym czasie bo w niecałe 2 godziny :). Później wbiłem się na chwilę na zielony szlak by pierwotnie z niego zjechać i wyjeżdżać na Pilsko droga wzdłuż wyciągu. Dzięki bogu szybko się opamiętałem z tym pomysłem bo zapewne 90% drogi bym rower wypychał :) więc wybrałem trochę inna trasę, a dokładnie powróciłem na zielony szlak. Szczerze mówiąc podjazd do najlajtowszych nie należał - miejscami było dość dużo kamerdolców i z deczka grząsko :). Jako że cały czas nurtowała mnie ta droga wzdłuż wyciągu postanowiłem jednak na nią wbić, zjeżdżając z zielonego, gdzieś na wysokości łącznia się szlaków (zielonego i żółtego). Oj ależ to była błotnista ścieżka- ba to nie była ścieżka, to było istne bajoro :)


Zielony szlak a w tle Babia Góra.


A to już fragment drogi wzdłuż wyciągu. Czyż nie jest on łagodny? :D

W końcu dotarłem w bólach na Halę Miziową :). Powiem tak: już nigdy tą trasa nie będę wyjeżdżał - szkoda zachodu. Może dlatego, że było za mokro i strasznie się koła ślizgały...Może..Ale co tam - najważniejszy jest cel :). Na Pilsko w zasadzie wprowadzałem rower czarnym szlakiem. A w zasadzie dlatego, że gdy połączył się z żółtym to już zasiadłem białego rumaka i mknąłem wśród kosodrzewiny :). No niestety tym razem nie było mi dane napawać się pięknym widokiem Tatr, było widać tylko lekkie kontury. Na Pilsku zrobiłem sobie krótką przerwę na małe focenie :)


Hala Miziowa.




Fragment czarnego szlaku - miejsce, w którym mijałem się z jakimś bikerem :). Nota bene ależ to było zaskoczenie :)






Zimowy akcencik :).


Tatry.

Z Pilska zjeżdżałem początkowo czarnym szlakiem, by wbić się na niebieski wzdłuż granicy polsko-słowackiej, a docelowo dojechać do Hali Rysianki. Pierwsze może 200 metrów niebieskiego uroczyły mnie genialnym, technicznym singielkiem. Oj ale była adrenalina. Następnie jechałem równie eleganckim czerwonym szlakiem na Rysiankę - był to odcinek, na którym nie żałowałem nóg, gdyż musiałem trochę nadrobić czasu (zbliżała się godzina 15-sta).


Czyż nie jest to piękny singielek??

Na Hali Rysiance zrobiłem sobie dosłownie dwu-minutową przerwę i ruszyłem dalej zielonym w stronę Żabnicy. Nie mogłem oczywiście ominąć fajnego singielka za schroniskiem, kory łączył się z moim planowanym szlakiem. Zielony okazał się również fajnym zjazdem - mega urozmaicony downhill, od wąskiego, kamienistego, korzennego singla po szeroką, stromą, leśną drogę.


Zdjęcie niestety nie oddaję spadku terenu :/.



Z Żabnicy dotarłem do Węgierskiej Górki, gdzie zrobiłem sobie przerwę na obiad, by przez Radziechowy, Lipowa i Buczkowice dotrzeć do Bielska na małe co nieco ;). Do domu dotarłem już o zmroku - oczywiście przewidziałem taką ewentualność i zabrałem ze sobą oświetlenie :).

Kategoria Beskid Żywiecki



Komentarze
jakubiszon
| 19:35 niedziela, 21 października 2012 | linkuj @czecho : sezon się nigdy nie kończy :)
czecho
| 19:32 niedziela, 21 października 2012 | linkuj Wyjechać na Pilsko na rowerze to duży wyczyn. Gratuluję. Dla mnie jest to nieosiągalne. Ten śnieg mnie zaniepokoił, czyżby sezon powoli się kończył.
Saovine
| 17:26 piątek, 19 października 2012 | linkuj O matko! Śnieg! :) U mnie to może w grudniu coś spadnie, ale też niekoniecznie. :)

Za k4r3l - świetne masz te trasy. Muszę je kiedyś obaczyć, bo mam na nie chrapkę. :)
k4r3l
| 13:20 piątek, 19 października 2012 | linkuj Wymiatają te Twoje trasy. Pilsko to dla mnie rowerowa abstrakcja, nawet pieszo tam nie byłem, bo jakoś łażenie po górach zostawiam sobie na stare lata. Ale faktycznie, niektóre fragmenty wyglądają fajnie, no i te widoczki :) Gratki!
Gość | 21:51 czwartek, 18 października 2012 | linkuj Pilsko to fajna góra, ale nie na rower tylko na narty ;)

Zobacz: praca Bielsko
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa nanic
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]