Proud member of bbRiderZ

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jakubiszon z miasteczka Czaniec / Bielsko-Biała. Mam przejechane 56854.76 kilometrów w tym 2592.35 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.67 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jakubiszon.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
44.30 km 17.00 km teren
03:00 h 14.77 km/h:
Maks. pr.:64.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:810 m
Kalorie: kcal

Deszczowa Błatnia

Wtorek, 12 czerwca 2012 · dodano: 14.06.2012 | Komentarze 0

Tym razem autorem trasy nie byłem ja. Kiedyś tam, podczas spożycia złocistego napoju i wspólnego oglądania meczu z Ludwikonem padł pomysł na jakąś krótką trasę po okolicy. Termin wyznaczyliśmy sobie na wtorek 12-go czerwca. Prognozy na owy tydzień nie były za dobre więc szczerze mówiąc sobie odpuściłem. Jednak w poniedziałek Ludwikon stwierdził, że pogoda powinna być w miarę więc można by coś popedałować we wtorek. Ustawkę zrobiliśmy przed Gemmini o 12. Dołączył jeszcze do nas kumpel Ludwikona - Tomek - i ruszyliśmy na Błatnią. Pogoda nie zapowiadała się najlepiej - po przejechaniu może kilometra puściła się z nieba mżawka i towarzyszyła nam przez połowę tripu. Atak na Błatnią zaczęliśmy od wyjechania na Szyndzielnię, a później już szlakiem w stronę miejsca docelowego.


Tuż przed Szyndzielnią.


Widok na Bielsko.

Na Błatnią z Szyndzielni jechaliśmy już żółtym szlakiem. Bardzo fajna trasa ,szczególnie jak jest mokro :). Po drodze mijaliśmy sporą rzeszę turystów ( 2 wycieczki szkolne). Dziwne, że ich pogoda nie zniechęciła :D. Oczywiście nie obyło się bez niespodzianek. Mowa tu oczywiście złapaniu gum :). Na pierwszy ogień poszedłem ja - "flaka" z przodu. Prawdopodobnie skutek szybkiego, kamienistego zjazdu zaraz przed Błatnią. Drugą złapał Ludwikon - oczywiście też podczas zjazdu ale tym razem z tyłu.


Widoczek z Błatniej.





Na Błatniej oczywiście przerwa na małe co nieco [pyszny złocisty napój] i dalej ruszyliśmy w stronę Jaworza, tym razem czerwonym szlakiem. Bardzo szybki odcinek gdyby nie przerwa na wspomnianą wcześniej "flakę" Ludwikona.
Oczywiście nie trzeba pokazywać jak wyglądaliśmy po wjechaniu na asfalt w Jaworzu-Nałężu :D. Wystarczy krótki opis - błotni bikerzy :D.


Wyruszamy z pod schroniska.





Dalej do Bielska pojechaliśmy już bocznymi drogami. W okolicach lotniska pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w swoje strony - ja tradycyjnie do Grawitacji :)

Kategoria Beskid Śląski



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa odnie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]