Proud member of bbRiderZ

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jakubiszon z miasteczka Czaniec / Bielsko-Biała. Mam przejechane 56854.76 kilometrów w tym 2592.35 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.67 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jakubiszon.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
98.00 km 26.00 km teren
06:15 h 15.68 km/h:
Maks. pr.:67.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1700 m
Kalorie: kcal

Spontaniczna Barania Góra ;)

Środa, 6 czerwca 2012 · dodano: 11.06.2012 | Komentarze 1

...Jak zawsze "małe" opóźnienie z wpisem :/...

Pomysł na trasę totalnie nie planowany. Siedziałem sobie we wtorek i rozmyślałem gdzie by tu jechać i nic nie mogłem ciekawego wydedukować, szczególnie że prognoza na środę nie była optymistyczna - do południa miało być brzydko :/. Zatem żadna dłuższa trasa nie wchodziła w grę.
Ale co tam, koło 12 zaczęło się coś delikatnie przejaśniać więc spontaniczna decyzja - jadę...ale gdzie??? Pierwsza myśl - Barania Góra!! Dawno w sumie tam nie byłem i co najważniejsze nigdy nie jechałem na nią od strony Skrzycznego. Szybko sprawdziłem temperaturę na polu - 18 st.C.- i znowu dylemat jak się ubrać?? Raz kozie śmierć - założyłem letnią wersję. Jak się okazało słusznie :).
Standardowo ruszyłem w stronę Szczyrku by docelowo wyjechać gdzieś pomiędzy Skrzycznym, a Małym Skrzycznym - trasa biegnie od Golgoty.


Ścieszka rowerowa biegnąca od Buczkowic do Szczyrku.


Moja ulubiona trasa na Skrzyczne.


"Pozostałości" po deszczach.

Po wdrapaniu się na prawie Skrzyczne wbiłem się na zielony szlak i nim już jechałem na Baranią Górę. Nota bene momentami miałem już go serdecznie dość - droga była tak zniszczona, że nawet na niewielkich podjazdach trzeba było zsiadać z roweru bo nie dało się jechać. Nie powiem były też fajne zjazdy, na których trzeba było się wykazać techniką i doświadczeniem :). Głazy na drodze rekompensowały dobrze otaczające mnie widoki. Co prawda widoczność nie była za dobra ale wystarczająca by napawać się przyrodą.




Malinowska Skała.




W tym momencie miałem chwilę zwątpienia czy aby to był dobry pomysł na trip.


Teoretycznie dalej nie powinienem jechać :D.


Dla takich widoków warto czasami prowadzić rower.


W tle Brania Góra.

W końcu się wdrapałem na Baranią Górę. Zielony szlak nie należy do najłatwiejszych dla rowerzysty, szczególnie w momencie wjazdu do rezerwatu. Na szczycie obowiązkowa chwila dla fotografa, naładowanie baterii :). Zjazd niebieskim szlakiem. Szczerze mówiąc bardzo trudny i wymagający odcinek. Na drodze było mnóstwo powalonych drzew ( rezerwat ), głazów i korzeni. Trzeba było bardzo uważnie zjeżdżać bo trasa nie była łatwa. Chwila nieuwagi i można było spaść ze skarpy, która była po jednej stronie ścieżki.


Wieża widokowa na Baraniej Górze.




Łatwo nie było.




Momentami trzeba było nawet zsiadać z roweru.

Żeby nie było cały czas nie zjeżdżałem niebieskim szlakiem. Docelowo miałem wjechać na leśną drogę, która to przecinała owy szlak i miała prowadzić aż do Przełęczy Salmopolskiej. Nawet tak zrobiłem tylko, że na jednym rozwidleniu pomyliłem drogę i zamiast jechać planowaną trasą ja.....zjechałem do Wisły Czerne. Nie powiem zjazd był genialny - mega szybki z dużą ilością zakrętów - ale się tak wkur...łem na siebie, że odeszła mi ochota na dalsze fotografowanie. A było co bo choćby Jezioro Czerniańskie czy skocznie w Malince. No niestety wbiłem się na asfalt i musiałem wyjeżdżać na Przełęcz Salmopolską od strony Wisły czego totalnie nie planowałem. Przez tą pomyłkę nadrobiłem wpizdu kilometrów i zmarnowałem czas, który miałem przeznaczony na koncert w Backstage'u.


Niebieski szlak zamieniłem na taką drogę - do pewnego momentu :(.

Ustawowo trzeba było zakończyć trip piwkiem w Grawitacji :). Hehe w ogródku piwnym wyglądałem z deczka dziwnie - cały uwalony w błocie. Ale co tam, jak zwyczaj to zwyczaj :D.

W trasie "męczyłem" m.in. płytę Omerta super grupy Adrenaline Mob. W końcu wybieram się na ich koncert więc trzeba było "spenetrować" ich kawałki :D.



Kategoria Beskid Śląski



Komentarze
czecho
| 18:59 środa, 13 czerwca 2012 | linkuj Fajna, trudna trasa. Tyle kilometrów w takim terenie daje w kość. W rezerwatach przyroda jest w pięknym dzikim stanie, niestety często powoduje to konieczność prowadzenia roweru, ale coś za coś. Można w tym czasie podziwiać przyrodę i focić.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa serwo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]