Proud member of bbRiderZ

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jakubiszon z miasteczka Czaniec / Bielsko-Biała. Mam przejechane 56854.76 kilometrów w tym 2592.35 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.67 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jakubiszon.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
95.82 km 24.00 km teren
05:08 h 18.67 km/h:
Maks. pr.:57.10 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1589 m
Kalorie: 2924 kcal

Nieśmiertelny Beskid Mały - Potrójna/Leskowiec

Piątek, 6 czerwca 2014 · dodano: 04.09.2014 | Komentarze 1

A co, a zrobiłem sobie długi weekend :). Prognozy były obiecujące więc postanowiłem wziąć sobie urlop na piątek :). Już w czwartek wieczorem narodził mi się w głowie szatański plan, zrobienia 3 pasm Beskidów w cały weekend. Miały to być: Beskid Mały w piątek, Śląski w sobotę i Żywiecki w niedzielę. Plan ambitny a czy go wykonałem w całości??? Zobaczycie, przeczytacie :).

Zatem zgodnie z harmonogramem na piątek przypadał Beskid Mały :). A wiadomo, że jak się tylko pomyśli o tej części Beskidów to do głowy przychodzi tylko jeden cel - Leskowiec :). Jeszcze po drodze nawiedziłem pracę by przekazać pewne informację kumplowi zza biurka . Z góry założyłem, że nie będę się tłukł z BB górami tylko jak najszybciej dotrę do okolic Andrychowa, by tam wpierw zaatakować Potrójną lecz jakąś nową, świeżą drogą/ścieżką. Jak planowałem tak zrobiłem - do Kóz jechałem głównymi drogami lecz zaraz przed centrum skręciłem w prawo by troszkę zaznać spokoju na bocznych traktach. Hehe miało być najszybciej a wyszło jak zawsze :D. Po chwilowym przestudiowaniu mapy w fonie, wyznaczyłem sobie idealną traskę, przy okazji odwiedzając rodzinne strony, gdzie człek za młodu szalał ( Bujaków ). Oj powróciły wspomnienia z dzieciństwa.... Sporo się od tego czasu pozmieniało jednak pewnych zaułków, dróg się nigdy nie zapomina :). W Kobiernicach ponownie powróciłem na główną drogę by nią już jechać do Roczyn. Dalej już klasycznie kręciłem do Bolęciny skąd miałem zaczynać atak na Potrójną.  W zasadzie była to lekka improwizacja, gdyż mapa nie pokazywała jakiejś konkretnej drogi - coś tam wchodziło do lasu ale szybko się kończyło. Jednak wiedziałem, że jest tam mnóstwo dróg zwózkowych, które albo łączą się z żółtym, albo czarnym szlakiem na Potrójną. Zatem przyszła pora na improwizację :D. Początkowo jechało się całkiem przyjemnie ale w momencie jak zaczęły się mocniejsze podjazdy, droga zamieniała się w krajobraz po burzy - jeden wielki syf spłukany  przez wodę....




Kozy - zaraz po zjechaniu z drogi głównej...


Tereny z dzieciństwa a w tle Gancarz :)


Początkowo uphill z Bolęciny był przyjemny...


Dalej ju mniej...





Zatem butowania było i to całkiem sporo ale takie są uroki szukania nowych wariantów :). W końcu dotarłem na Potrójną lecz nie zatrzymywałem się tam na długo tylko od razu ruszyłem czerwonym szlakiem na Leskowiec. Dla odmiany odbiłem na żółty szlak do Chatki pod Potrójną. Hehe jeszcze w sumie nigdy tamtędy nie jechałem na bike'u :). Ponownie wbiłem się na czerwony, tuż przed Rezerwatem Madohora. No to teraz zaczął się najlepszy odcinek na całej trasie - kto tam był to wie o czym mówię :).




Potrójna :)


Chatka pod Potrójną :)


W schronisku na Leskowcu zrobiłem sobie przerwę na obiad. Oczywiście zamówiłem sobie prze pyszny żurek, jak narazie najlepszy w promieni u 100 km ( mam na myśli schroniska ) . Podczas obiadu rozkminiałem, gdzie by tu jechać dalej...Padło na Gancarza i zielony szlak do Andrychowa :). Lubię ten szlak choć do najtrudniejszych nie należy. W zasadzie jest tylko jeden stromy zjazd ( Gancarz ) a tak to do Zagórnika śmiga się szerokimi leśnymi drogami. Za to można sobie zdrowo przycisnąć :). Chyba najlepszy odcinek, choć krótki jest po przecięciu drogi łączącej Zagórnik z Inwałdem - fajna, kręta, korzonkowa ścieżka. Tak tam pędziłem, że...wpadłem w dziką róże...Heheh paskudny krzak się troszkę rozrósł od ostatniego czasu :). Polało się troszkę krwi i parę ciał obcych trza było wyciągnąć ze skóry... Nie ma nic przyjemniejszego jak spocone ciało i rany do krwi...Hmnnn miodzio :D. Szczypało jak cholera ale trza było jechać. Po drodze wstąpiłem jeszcze na 2 godzinki do domu rodzinnego na uzupełnienie zapasów ;).



 
Schronisko PTTK Leskowiec. Uwielbiam tam jeździć :)


Jak na razie najlepszy schroniskowy żurek.


Gancarz. Przy okazji zaintrygowała mnie jedna ścieżka - trza ją sprawdzić w najbliższym czasie :)


Oj szczypało....



Powrót na Bielsko ostatnio najczęściej uczęszczaną trasą przez Kozy. Pisarzowice, Hałcnów. Mimo, że sporo było asfaltu to i tak zabawa była przednia - nie ma jak Beskid Mały!!!!



Route 2 785 348 - powered by www.bikemap.net




Komentarze
k4r3l
| 07:15 piątek, 5 września 2014 | linkuj Trasa jak trasa - też eksperymentowałem ostatnio z wariantem na Potrójną, spoko można się tam dostać od Bolęciny wzdłuż czarnego szlaku. W żurku małe urozmaicenie - zamiast białej zwykła kiełbasa :D
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa liceo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]