Proud member of bbRiderZ

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jakubiszon z miasteczka Czaniec / Bielsko-Biała. Mam przejechane 57024.03 kilometrów w tym 2592.35 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.68 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jakubiszon.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
119.00 km 2.00 km teren
04:48 h 24.79 km/h:
Maks. pr.:71.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1344 m
Kalorie: 2728 kcal

Szosowo po okolicy + spontaniczny Cieszyn :)

Sobota, 31 maja 2014 · dodano: 02.09.2014 | Komentarze 0

Sobotnie szosowanie z Dawidem i nie tylko :).

Dostałem telefon od Dawida: " kręcimy coś?". Hehe głupie pytanie - "wiadomo, że TAK":). Szybko przeistoczyłem się w bikera i już mam wychodzić z mieszkania a tu telefon - idzie burza. Hmnn no co trza było trochę poczekać ale dzięki bogu jakoś to cosik ominęło Bielsko :). Zatem  szybko pomknąłem na myjkę, no bo jak tu tak do ludzi jechać z uciapranym Białym Rumakiem. Zbiórka ustawowo na lotnisku. Niestety Dawid nie miał za dużo czasu więc wybraliśmy wariant krótki czyli Jaworze, Biery, Łazy i Międzyrzecze. Przyznam się bez bicia, że moja noga, tudzież koło, jeszcze tam nie była/o. No cóż zawsze jakoś wolałem jechać dalej niż kręcić po okolicy. Zawsze mi się wydawało, że są to mało ciekawe tereny, ni ma górek, widoczków etc. Podjazdów może ambitnych nie było ale szło nacieszyć oko i to nie koniecznie płcią piękną ;). Przy okazji poznałem parę nowych dróg, ścieżek choć nadzień dzisiejszy zapewne miałbym problem powtórzyć tę trasę bez mapki ;D. Podczas powrotu, gdzieś w okolicy zapory w Wapienicy zaskoczył Nas mały deszczyk. Przeczekaliśmy ją...w Karczmie Pod Strusiem ( na lotnisku w BB ) :D. Dawid niestety musiał już wracać do domu a ja wciąż miałem niedosyt :).   



Gdzieś w Rudzicy...



Jednak jakiegoś konkretnego planu nie miałem.. Postanowiłem zatem odwiedzić Szwagra i tam poszukać inspiracji tudzież jakiegoś rowerowego celu :). Kawkę wypiłem i mnie olśniło :D - dawno mnie nie widzieli w ...Cieszynie, mieście dwóch Terminatorów :). Jako że pogoda zrobiła się wyśmienita, słoneczko mocno przygrzewało, trza było uzupełnić zapasy ciekłe by człek się nie odwodnił ;). Na Cieszyn ruszyłem klasycznie czyli tzw starą drogą, biegnącą nieopodal dwu-pasu. Pierwotnie miałem jechać przez Kisielów i Goleszów ale jakoś mnie pokusiło, żeby odbić w drugą stronę a mianowicie na Iskrzyczyn i  Dębowiec. W sumie ileż razy można jeździć tymi samymi drogami - trza w końcu coś urozmaicić a przy okazji poznać nowe miejscówki :).


 

W tyle zostawiam Beskid Śląski...



Na wstępie powiem, że dróg to tam za dobrych nie mają - dziura na dziurze. Na kolarce za miło by nie było :(. Mimo wszystko kręciło się fajnie, widoczki dopisywały i ten specyficzny klimacik wiejski dawał niezłego kopa ;). W Hażlach wbiłem się już na z deczka lepszą drogę bo na krajówkę 938. Asfalt lepszy był ale też przy okazji więcej samochodów. I tak oto dojechałem do Cieszyna, totalnie z innej strony niż zawsze :). Jak już byłem w tym jakże pięknym miasteczku, trzeba było oczywiście przejechać przez granicę , jednak zaraz przed mostem na Olzie zauważyłem tabliczkę " Cieszyńska Wenecja". Plany odwiedzenia Pepików poszły w tym momencie w niepamięć :). Ruszyłem odświeżyć sobie pamięć czyli pokręciłem do owej Wenecji.


 









Uliczka może nie jest za długa ale klimacik na niej panuje przedni :). Oczywiście do prawdziwej Wenecji to jej brakuje oj wiele ale mimo wszystko warto się tam wybrać. Ja oczywiście nie omieszkałem odmówić lokalnemu browarowi - przechyliłem pyszne Brackie w "weneckiej" knajpce ;). A że jakoś tak poczułem klimat Śląska Cieszyńskiego to jeszcze wchłonąłem ponoć ich przysmak - oblat. Ile w tym prawdy nie wiem, muszę się zapytać Cieszyńskich Terminatorów czy to oby na pewno jest lokalny przysmak :).


 

Być w Cieszynie i nie wypić Brackiego to już grzech ciężki ;).





Skoro Goleszowa nie zrobiłem jadąc do Cieszyna postanowiłem tam zajechać w drodze powrotnej. Tak więc powrót do Bielska był już bardzo ale to bardzo klasyczny czyli przez Bażanowice, Goleszów, Ustroń, Górki Wielkie, Jaworze. I tak oto prawie pół soboty na rowerze. Może mało ambitnie ale przyjemnie i w miłym towarzystwie :).








Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ludzi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]