Proud member of bbRiderZ

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jakubiszon z miasteczka Czaniec / Bielsko-Biała. Mam przejechane 52087.82 kilometrów w tym 2592.35 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jakubiszon.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
86.58 km 44.00 km teren
05:29 h 15.79 km/h:
Maks. pr.:61.66 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2657 m
Kalorie: 2021 kcal

Coroczny Leskowiec z bbRiderZ :)

Sobota, 5 kwietnia 2014 · dodano: 11.05.2014 | Komentarze 1

Jak co roku przyszła pora na teamowy wypad na Leskowiec :). Jednak tym razem wypad zorganizowaliśmy miesiąc wcześniej - cóż poradzić - taki klimat ;).  O 8 spod Gemini ruszyliśmy przez Przegibek w stronę Międzybrodzia, gdzie miał na nas czekać K4r3l i Darek. Był jeszcze pomysł by z Przegibku wjechać na Gaiki a później fajnym zielonym szklakiem na Nowy Świat. No niestety czas troszkę gonił więc wybraliśmy wariant asfaltowy... W Międzybrodziu dołączyła do nas reszta ekipy i już wspólnie kręciliśmy naszym skromnym, jedenastoosobowym składem. Genialnie to wyglądało, gdyż większość była identycznie ubrana, tylko dwójka się wyłamała i nie miała teamowych strojów ;).






Po części asfaltowej przyszła pora na teren :). Pierwotny plan zakładał wjazd na Żar asfaltem jednak postanowiliśmy sprawdzić zielony szlak z Międzybrodzia Żywieckiego na Przełęcz Isepnicką. I cóż mogę powiedzieć...to był strzał w dziesiątkę!!! Bardzo fajny, wymagający, 3-kilometrowy podjazd. Przyznam się, że od pewnego czasu chciałem sprawdzić ten szlak ale jakoś nigdy nie było po drodze... ;). Super odcinek, polecam!!! Na tym odcinku dość mocno się rozproszyliśmy...W sumie nie ma się co dziwić bo kiepka była niezła i dość męcząca - nie dość, że podjazd długi to jeszcze ze sporą ilością luźnych kamieni...










K4r3l walczy na podjeździe ;).

Za Przełęczą Isepnicką rozdzieliliśmy się na dwie grupy, można by rzec, choć dość mocno naciągając, na szybszą i wolniejszą. Oczywiście nie jest to za ostre porównanie i nie do końca podział ten jest właściwy. Ja wybrałem tą druga grupę, gdyż ścigać to się  mogę sam a wolę spędzić czas w spokojnej, miłej atmosferze. Aaaa nie powiedziałem na wstępie, że w planie był czerwony szlak z Żaru na Leskowiec :).  Kawałek za Przełęczą Isepnicką zjechaliśmy trochę ze szlaku by darować sobie butowanie. K4r3l pokazał nam fajną alternatywę - nie dość, ze całą podjeżdżalną to do tego jeszcze piękną widokowo :).



Marzena ostro kręci pod górę :).







Po lekkiej odbitce od czerwonego szlaku ponownie wróciliśmy na główny tor :). Kręciło się wybornie - nóżka podawała, atmosfera była przednia więc czego jeszcze chcieć?? :). Ku mojemu zdziwieniu poprawił się i to na duży plus zjazd z Kocierza ( szczytu, nie przełęczy ) . Pamiętam jeszcze ostatnio, że była tam straszna rąbanka a tym razem elegancko wyrównane - po prostu bajka :).  W ogóle odcinek Cisowa Grapa - Przełęcz Kocierska stał się o wiele przyjemniejszy dla rowerzystów niż kiedykolwiek. Czy to wina człowieka, czy sił przyrody??? Ciężko mi powiedzieć ale grunt że jest o niebo lepiej :). Na Przełęczy Kocierskiej ponownie spotykaliśmy się  wszyscy razem i pokręciliśmy na Potrójną :).



Jak co roku zdjęcie przy karczmie musi być :)



No to teraz zaczęła się najprzyjemniejsza trasa - Potrójna->Leskowiec :). Kurcze chyba już z milion tysiąc razy śmigałem tym odcinkiem i zawsze powodował on uśmiech na twarzy :). Hehe chyba nigdy mi się nie znudzi :). A sam fragment Łamanej Skały/Madohory  jest po prostu mistyczny!! Po prostu cud, miód i orzeszki!!!








W końcu dojechaliśmy na Leskowiec :). Oczywiście peleton się dość mocno rozczłonkował i różnica między pierwszym a ostatnim była dość spora. A jak nas przywitał szczyt?? Mega chłodem!! Oj marzliśmy tam strasznie, hehe dzięki bogu była tam "chatka/schronik", w którym prawie dziesięciu chłopa się grzało :D. Niespodzianka na szczycie był Damian, który zaraz po pracy ruszył na przeciw mam. No i udało mu się :).  Po krótkiej sesji pokręciliśmy do schroniska by się zagrzać i uzupełnić baterie. Jak przystało na weekend...ludzi w środku jak mrówek. Dzięki bogu udało nam się załatwić miejcówki siedzące i rozpoczęliśmy popas :). Oj nie chciało się wstawać od stołu...:D. No ale trza było :). Jeszcze wspólna fotka przed schroniskiem i ruszyliśmy zielonym szlakiem w stronę Andrychowa.





Grupen foto :)



Kto jechał owym zielonym to wie, ze jest to bardzo fajny odcinek: jest trochę technicznych zjazdów, fajnych podjazdów i sporo zabawy :). Z racji, że niektórych czas gonił postanowiliśmy nie jechać do samego Andrychowa i w okolicach Zagórnika zjechać ze szlaku by przejchać się fajnym singlem i skrócić sobie drogę :). Bocznymi drogami dojechaliśmy do Targanic a stamtąd  genialnym uphilem na Jarosówkę. Tam też doszło do podziału grupy - część pojechała szybciej do domu a część dalej napawała się widoczkami i pięknym krajobrazem ;).





Czekając na resztę ekipy :)


Marzen naparza pod górę :).




Na Trzonce musiałem opuścić ekipę gdyż zaplanowaną miałem jeszcze tego samego dnia próbę. Szkoda, ale cóż poradzić - dwóch pasji nie da się pogodzić tak, zeby wszyscy byli zadowoleni. Zjechałem do Czańca a stamtąd już do Kęt, gdzie jest nasza kanciapa. Już jadąc na próbę wiedziałem, że powrót będzie ciężki - robiło się coraz zimniej :/.

P.S. Wypad jak najbardziej udany choć parę niepotrzebnych zgrzytów było...








Kategoria Beskid Mały



Komentarze
k4r3l
| 06:47 poniedziałek, 12 maja 2014 | linkuj Przez te identyczne stroje był problem, żeby człowieka rozpoznać ;) Ale trip godny i mimo iż trasa pokonywana często, to jednak w takiej ekipie to nowe doświadczenia :D Szkoda, że nie było więcej czasu to byśmy się jeszcze ostrzej sponiewierali, hehe.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa rwiat
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]