Proud member of bbRiderZ

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jakubiszon z miasteczka Czaniec / Bielsko-Biała. Mam przejechane 52087.82 kilometrów w tym 2592.35 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jakubiszon.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
28.56 km 12.00 km teren
02:05 h 13.71 km/h:
Maks. pr.:63.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1008 m
Kalorie: 720 kcal

Jawornica i Potrójna wieczorową porą :)

Niedziela, 16 lutego 2014 · dodano: 16.03.2014 | Komentarze 1

Zaległości trzeba nadrabiać.....

Przyszła pora na nutkę MTB :). Po ostatnich szosowych trasach korciło mnie, żeby wjechać teren, no bo ileż można kręcić po tych asfaltach :D. W zasadzie jakieś konkretnego pomysłu na trasę nie miałem, wiedziałem tylko, że pokręcę coś po okolicy, a że tereny wokół mnie zacne więc jest w czym wybierać . Na pierwszy ogień poszedł fajny szutrowy podjazd w Roczynach ( pod Złotą Górką ). Oj spodobał mi się ten fragment, jest stromy, wąski i potrafi odpowiednio rozgrzać ;). Jako że ciekawiła mnie jedna odnoga drogi na Złotą Górkę, postanowiłem ją sprawdzić. I co??? Genialny zjazd do Brzezinki dał mi sporo frajdy. No może gdyby nie kiepskie hample i sztywny amor to zapewne radość była by jeszcze większa :). Mimo wszytko zjeżdżało się przednie. Podczas downhill'u narodził się w mojej głowie pomysł ataku na Potrójną ale od innej strony, a mianowicie od Sułkowic. Ziurnąłem na mapę w fonie i zacząłem się kierować w stronę punktu docelowego.





W wyższych partiach można było jeszcze spotkać śnieg :)


Nowe ścieżki dość mocno mnie zaintrygowały więc zapewne powrócę w owe tereny i troszkę poeksploruję :).




Na Potrójną kręciłem totalnie mi nieznanymi drogami ale przyznam, że bardzo ciekawymi pod względem widoczków jak i samej trasy. Jechało się wybornie. Kurcze człek mieszka tak blisko a takich fajnych dróg/ścieżek nie zna...masakra :D. U podnóża Jawornicy zmieniłem z deczka plany ataku na Potrójną - postanowiłem wpierw wjechać na ową Jawornicę ( tam mnie jeszcze nie widziano ) a później żółtym szlakiem kręcić do celu. Oczywiście żeby dojechać do szlaku, musiałem improwizować bo nie miałem ze sobą mapy turystycznej. Tak też wjechałem w pewną leśną drogę, która okazała się nie do podjechania. Nie powiem w dół była by bajka ( bardzo techniczny odcinek ) ale pod górę trzeba było zdrowo butować. Co ciekawe pchając mojego Białego Rumaka pod górę, zauważyłem że klamka tylniego hamulca zaczyna mi się zapadać. Już wiedziałem, że powrót będzie nie za ciekawy bo mimo "pompowania hampla" klamka dalej była miękka jak nie powiem co.... Żeby było ciekawiej czym wyżej się jechało tym więcej było śniegu. Tylna opona kompletnie sobie z tymi warunkami nie radziła - no cóż za dużo bieżnika to ona nie ma :D. W końcu wbiłem się na żółty szlak i już spokojnie kręciłem sobie w stronę szczytu Jawornicy.




Widoczki pierwsza klasa.


Zaczynam śniegowanie....


Jawornica.





Co ciekawe Jawornica okazała się intrygującym szczytem pod względem turystycznym. Mimo, ze nie ma z niej żadnych widoków ( szczyt obecnie jest zarośnięty przez las - kiedyś był guluśki i wypasano na nim owce ) to jest tam sporo atrakcji: krzyż jak również odrestaurowane ruiny schronu turystycznego. Poza tym ten niepozorny szczyt skrywa sporo tajemnic.




Tak kiedyś wyglądał szczyt Jawornicy.



Z Jawornicy na Potrójną jechało się w zasadzie po płaskim, no dobra były delikatne podjazdy. Żeby tak lajtowo nie było kręciło się prawie cały czas po śniegu i to nie byle jakim bo najgorszym z możliwych czyli cholernie mokrym. Oj sporo kalorii się spaliło, nawet najmniejszy podjazd dawał się we znaki, wstyd się przyznać ale momentami butowałem - nie dało się jechać....
Na Potrójna dotarłem już po zmroku...Nie powiem, klimacik był :).









No to przyszła pora na zjazd czerwonym szlakiem na Przełęcz Kocierską. Oj lekko nie było: ślisko, ciemno i co najgorsze miałem tylko przedni hampel sprawny. Po dojechaniu na przełęcz byłem zdrowo przemoczony i zmarznięty a tu jeszcze trzeba było zjechać asfaltem do Targanic. I znowu jeden z najwolniejszych zjazdów tym jakże cudownym zjazdem :(. Mimo wszystko uznam to za jeden z ciekawszych wypadów tego roku. Poznałem nowe miejscówki, ścieżki/drogi i co najważniejsze nieźle się przy tym bawiłem :).


Route 2 499 780 - powered by www.bikemap.net



Kategoria Beskid Mały



Komentarze
k4r3l
| 15:42 niedziela, 16 marca 2014 | linkuj Wreszcie jakiś krajoznawczy wypad z odrobiną historii a nie tylko zap...alanie po górkach w te i we wte :)))))
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa tynie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]