Proud member of bbRiderZ

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jakubiszon z miasteczka Czaniec / Bielsko-Biała. Mam przejechane 52087.82 kilometrów w tym 2592.35 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jakubiszon.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
108.28 km 2.00 km teren
05:06 h 21.23 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2289 m
Kalorie: 2545 kcal

Szprychowo po Żywiecczyźnie

Sobota, 8 lutego 2014 · dodano: 03.03.2014 | Komentarze 0

Hehe miała być próba a wyszła ładna seteczka :). A było to tak...
W piątek późnym wieczorem dostałem od kumpla z kapeli wiadomość, że zaatakował go jakiś paskudny wirus i musimy odwołać próbę. Pomyślałem....hmnn....trza by coś wykombinować na sobotę, no bo miało być ładnie. Wiadomo co można robić w wolną a co lepsze piękną sobotą, trza ją spędzić na bike'u :). Szybko rozkmina, gdzie by tu jechać i w końcu padło na Żywiecczyznę. Stwierdziłem, że jeszcze w Koszarawie i Przyborowie mnie nie widzieli :) . No to, jak zawsze z małym opóźnieniem, ruszyłem :).
Na pierwszy ogień poszedł uphill na Kocierz. Słońce świeciło, kręciło się wybornie :). Jednak dla urozmaicenia podczas zjazdu, postanowiłem w końcu sprawdzić kultową ulicę Widokową. Zabrałem się za to od dupy strony bo hehe zjeżdżałem ją, nota bene na moich agonalnych hamlach. Oj to był baaardzo wolny zjazd. Sama ulica ma spory potencjał, hehe szczególnie w drugą stronę :).




Na Widokowej. Fakt - widoczki tam są fajne :).


Kocierz Rychwałdzki.


Następnie udałem się w stronę Ślemienia, gdzie czekał na mnie wymagający uphill na Czeretnik. Oj dał on w kość ale tak jak lubię. Coś dla miłośników ostrych podjazdów - trza było wrzucić na najlżejsze możliwe przełożenie czyli młynkowanie pełną gębą :). Kiedyś już tamtędy jechałem ale w drugą stronę i bardzo miło wspominam zjazd - adrenalina była i to niezłą. A szczycie zastałem ostatnie ślady śniegu i co z tym związane, temperaturę już zdecydowanie niższą. Ostry podjazd miałem za sobą a teraz genialny zjazd do Huciska. No niestety hample, a w zasadzie ich namiastka, nie pozwoliły mi się nim w pełni nacieszyć. Hehe wrócę tu jak już będę miał nowe :). Powiem szczerze, uphill na Przełęcz Targanicką się kryje w porównaniu z Czeretnikiem. Wydaję mi się, że nawet Widokowa to pikuś choć nią tylko zjeżdżałem ;). Jest to po prostu genialne miejsce na trening siłowy. Panowie szosowcy mieli by ogromny problem wyjechać tam, szczególnie od strony Huciska.




Ostatki śniegu na Czeretniku.


Babiczka przychmurzona.



W Hucisku wjechałem w dotąd nieznane mi tereny. Miałem dwie opcje przedostania się na drugą stronę pasemka, albo jechać asfaltem dobrze mi znanym albo spróbować jechać inną drogą, biegnącą przez las, Oczywiście wybrałem drugą opcję :). Nie wiem czemu ale wydawało mi się, że będzie to droga asfaltowa, jednak było to klasyczna droga leśna, mocno utwardzona kamieniami. Hehe cieszyłem się, że nie założyłem slick'ów bo pluł bym sobie w twarz męcząc się na leśnym dukcie. Nota bene był to zielony szlak turystyczny. Heheh czyli troszkę terenu zaliczyłem :). W Koszarawie zatrzymałem się na małe co nieco bo brakowało już nieco energii.  Co gorsze pogoda się z deczka spitoliła - niebo spowiły szare chmury więc o słońcu można było zapomnieć.







Sama Koszarawa...hmn...w sumie nic ciekawego, wioska jak wioska stąd też pokręciłem szybko do Jeleśni by później udać się w stronę Juszczyny. Tam też zauważyłem lekki defekt - poluzowała mi się szprycha w tylnym kole co skutkowało irytującym cykaniem. Niestety nie miałem niczego, czym mógłbym ją dokręcić więc przez dalszą drogę musiałem się z tym dźwiękiem użerać.  W Juszczynie, po eleganckim zjeździe odbiłem w prawo na Trzebinię. Później już bocznymi uliczkami przez Żywiec w stronę Moszczanicy. W Oczkowie zatrzymałem się nad jeziorem podziwiając bajeczne widoczki. Przyznam się, że wcześniej tej miejscówki nie znałem a szkoda bo naprawdę jest tam sympatycznie mimo, że jakieś debile znacząco zaśmiecili okolice.



Pilsko widziane z okolic Sopotni Małej.


A Babiczka wciąż w churach.










Z Żywca wracałem do domu już głównymi drogami jednak w Międzybrodziu Żywieckim postanowiłem zjechać z asfaltu i jechać wzdłuż jeziora, nazwijmy to, deptakiem. Hehe nie myślcie sobie, że był on wyłożony brukiem czy czymś podobnym - jest to po prostu droga z drobnego, luźnego kamyczka. "Floł" był przedni :D. Niestety nie dojechałem nim do centrum ( wypoczynkowego ) Międzybrodzia Bialskiego - owy deptak skończył się może gdzieś po 500 metrach przy zdezelowanych domkach. No niestety ktoś do końca tego nie przemyślał i nie zrobił normalnego wyjścia na drogę główną tylko trzeba było się przedzierać przez hasioki. Dalej już klasycznie choć z małym udziwnieniem ( Bukowiec ), wróciłem do domu.  I tym oto sposobem zaliczyłem pierwszą setkę w nowym 2014 roku :)














Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ojego
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]