Info
Ten blog rowerowy prowadzi jakubiszon z miasteczka Czaniec / Bielsko-Biała. Mam przejechane 57972.09 kilometrów w tym 2592.35 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.64 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Styczeń11 - 0
- 2024, Grudzień15 - 0
- 2024, Listopad14 - 0
- 2024, Październik15 - 0
- 2024, Wrzesień15 - 0
- 2024, Sierpień28 - 0
- 2024, Lipiec19 - 0
- 2024, Czerwiec16 - 0
- 2024, Maj21 - 0
- 2024, Kwiecień17 - 0
- 2024, Marzec17 - 0
- 2024, Luty12 - 0
- 2024, Styczeń17 - 0
- 2023, Grudzień13 - 0
- 2023, Listopad9 - 0
- 2023, Październik16 - 0
- 2023, Wrzesień10 - 0
- 2023, Sierpień15 - 0
- 2023, Lipiec16 - 0
- 2023, Czerwiec15 - 0
- 2023, Maj18 - 0
- 2023, Kwiecień13 - 0
- 2023, Marzec14 - 0
- 2023, Luty13 - 0
- 2023, Styczeń11 - 0
- 2022, Grudzień10 - 0
- 2022, Listopad6 - 0
- 2022, Październik15 - 0
- 2022, Wrzesień9 - 0
- 2022, Sierpień21 - 0
- 2022, Lipiec19 - 0
- 2022, Czerwiec21 - 0
- 2022, Maj29 - 0
- 2022, Kwiecień23 - 0
- 2022, Marzec31 - 0
- 2022, Luty8 - 0
- 2022, Styczeń11 - 0
- 2021, Grudzień15 - 0
- 2021, Listopad4 - 0
- 2021, Październik28 - 0
- 2021, Wrzesień18 - 0
- 2021, Sierpień22 - 0
- 2021, Lipiec30 - 0
- 2021, Czerwiec24 - 0
- 2021, Maj23 - 0
- 2021, Kwiecień25 - 0
- 2021, Marzec26 - 0
- 2021, Luty16 - 0
- 2021, Styczeń8 - 0
- 2020, Grudzień10 - 0
- 2020, Listopad6 - 0
- 2020, Październik23 - 0
- 2020, Wrzesień22 - 0
- 2020, Sierpień20 - 0
- 2020, Lipiec42 - 0
- 2020, Czerwiec25 - 0
- 2020, Maj19 - 0
- 2020, Kwiecień41 - 0
- 2020, Marzec25 - 0
- 2020, Luty16 - 0
- 2020, Styczeń24 - 0
- 2019, Grudzień17 - 0
- 2019, Listopad18 - 0
- 2019, Październik23 - 0
- 2019, Wrzesień16 - 0
- 2019, Sierpień6 - 0
- 2019, Lipiec5 - 0
- 2016, Marzec2 - 2
- 2016, Luty5 - 8
- 2016, Styczeń2 - 6
- 2014, Listopad4 - 10
- 2014, Październik5 - 14
- 2014, Wrzesień5 - 5
- 2014, Sierpień13 - 28
- 2014, Lipiec9 - 15
- 2014, Czerwiec13 - 34
- 2014, Maj13 - 29
- 2014, Kwiecień6 - 10
- 2014, Marzec9 - 19
- 2014, Luty8 - 15
- 2014, Styczeń7 - 24
- 2013, Grudzień8 - 16
- 2013, Listopad3 - 8
- 2013, Październik11 - 26
- 2013, Wrzesień7 - 10
- 2013, Sierpień9 - 18
- 2013, Lipiec8 - 26
- 2013, Czerwiec9 - 31
- 2013, Maj8 - 22
- 2013, Kwiecień9 - 41
- 2013, Marzec7 - 26
- 2013, Luty5 - 31
- 2013, Styczeń5 - 51
- 2012, Grudzień5 - 20
- 2012, Listopad7 - 20
- 2012, Październik6 - 31
- 2012, Wrzesień5 - 29
- 2012, Sierpień7 - 31
- 2012, Lipiec3 - 8
- 2012, Czerwiec5 - 12
- 2012, Maj4 - 13
- 2012, Kwiecień2 - 6
- 2012, Marzec2 - 2
- 2012, Luty2 - 8
- 2011, Grudzień4 - 8
- 2011, Listopad1 - 3
- 2011, Sierpień2 - 9
- 2011, Czerwiec2 - 4
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Kwiecień1 - 1
- 2011, Marzec1 - 2
- 2011, Styczeń1 - 0
- 2010, Grudzień1 - 0
- 2010, Listopad1 - 0
Dane wyjazdu:
116.45 km
25.10 km teren
06:20 h
18.39 km/h:
Maks. pr.:61.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1800 m
Kalorie: 3073 kcal
Urodzinowa Barania Góra
Niedziela, 27 października 2013 · dodano: 27.11.2013 | Komentarze 4
Nie ma to jak sobie zrobić super prezent na swoje...18-te urodziny :D. A że akurat prognoza pogody na ten dzień była wyśmienita to postanowiłem zrobić jedną z piękniejszych pod względem widokowym i technicznym traskę w Beskidzie Śląskim czyli Barania Góra czerwonym szlakiem z Węgierskiej Górki. Przyznam się bez bicia - uwielbiam tę trasę, jest po prostu genialna, cud, miód i orzeszki :). Hehe jakoś zawsze mi się trafia na ten trip genialna pogoda :). Tak też było i tym razem -ciepło a nawet momentami za ciepło i ta przejrzystość powietrza...Super!!.Po whiskaczowej sobocie wstawało się troszkę ciężko ale wizja tripu szybko zatarła ślady...kaca. Po wyjechaniu z Bielska ( startowałem z Jasienicy ) dawał mi się we znaki silny wiatr, tzw. "wmordęwind" z elementami bocznych podmuchów. Momentami wiatrzysko było na tyle mocne, że wyhamowywało mnie prawie do zera albo kładłem się na bike'u niczym motocyklista na ostrym zakręcie. Hehe było ostro. Po drodze mijało mnie kilku bikerów...na śląskich blachach ( SK/SD) - wybrali widać dojazd samochodem :). Przy okazji zmieniłem troszkę mój standard dojazdu do Węgierskiej Górki, skręcając w Godziszce na Słotwinę ( jej zachodnią część ). Ciekawa alternatywa, na pewno pod względem ruchu na drodze ;).
W Węgierskiej Górce zrobiłem zapasy i ruszyłem w tzw część terenową czyli na czerwony szlak. Początkowo kręciło mi się jakoś tak ciężko, noga nie chciała podawać jak należy. Dzięki bogu szybko się "rozruszała" i było już ok :).
Ach ta brzoza...:D
Wiem, wiem zachwalam strasznie ten czerwony szlak ale jest na nim dosłownie wszytko: są techniczne podjazdy, szerokie leśne dukty, nawet krótkie single ( co prawda pod górę ), korzenie , kamienie, ściółka i w jesiennym okresie tona liści :) czyli wszytko to co powinno być w pure MTB. Można idealnie poćwiczyć technikę na podjazdach a przy okazji napawać się genialnymi widokami na Beskid Śląski i Żywiecki. Jechałem tę trasę pierwszy raz w spdekach i różnica była piorunująca - w zasadzie wszystko wyjechane/przejechane, nawet tam gdzie wydawało mi się, że się nie da :). Troszkę zmasakrowałem się na jednym kamienisto-korzennym odcinku ale chciałem się sprawdzić czy podołam. No i co??? Bez problemu przejechane ale kosztem sił ;). Po wjechaniu na Glinne zaczęło się podziwianie prze zajebi...tych widoków. Kto tam był to wie, kto nie - niech żałuje !!!
Jeden jedyny wypych.
Do celu jeszcze trochę ;)
Trochę ściółki...dla urozmaicenia :).
Hala Radziechowska - tam to by można było umrzeć...
Na Glinnym to dopiero zaczęło wiać!!! To co było na dole to pikuś ale widoczki rekompensowały wszystko. I tak w zasadzie w silnym wietrze kręciłem na Barania Górę przypominając sobie metr po metrze. Tym razem odcinek ten poszedł baardzo gładko - są genialne widoczki, jest power :). Na jednej z przydrożnych skałek o mały włos mnie nie zwiało podczas uzupełniania kalorii :). Hehe zawiało grozą :D.
Mała Fatra widziana była jak na dłoni.
Jakoś wyjątkowo odcinek "podszczytowy" był posprzątany więc postanowiłem pomęczyć się troszkę i pokonać go na siodle. No i w zasadzie z małymi wyjątkami udało mi się tego dokonać. Co prawda musiałem robić sobie krótkie przerwy bo...płuca nie wydalały :). Ostatnie metry również na siodle choć o mały włos nie okupił bym tego mega skurczem. Hehe tak to się dzieję jak ktoś ma ambicje a przy okazji jeszcze publikę w postaci "sympatycznych" ( czytaj b.ładnych ) dziewojek. Wyjechać, wyjechałem ale z dość dziwnym grymasem na twarzy :). A na szczycie?? Ludzi od groma!! Jeszcze nigdy w życiu nie widziałem tyle ludziska na Baraniej. Ale w sumie co się dziwić - pogoda była przecież prze genialna na niedzielny trekking :). A widoki??? Po prost bajka: Tatry, Mała Fatra, Lysa Hora etc. a wszystko jak na dłoni!!
Coś się tu kolory popitoliły...:/.
Tatry, Góra Matka i ...Biały Rumak.
Tatry!
Jako, że miałem (18) urodziny to na szczycie musiał być symboliczny toast!! Hehe kielicha nie miałem więc pociągnąłem z gwinta :D. Ludzie na mnie z deczka dziwnie patrzyli ale co tam...w końcu to był mój dzień :). Po symbolicznym "kielichu" spostrzegłem, że gdzieś wsysło mi mapę więc dalej trzeba było jechać na czuja czarnym szlakiem :).
Symboliczne alko. Co prawda szamapan to nie był i tak smakowało zajebiście ;)
Zjazd czarnym szlakiem.
Podczas zjazdu czarnym szlakiem o mały włos się nie wyrżnąłem - zahaczyłem "podwoziem" o korzeń. Tak to jest jak nagle na trasie pojawia spory uskok ( ala półka ). Jednak czarnym szlakiem nie dojechałem do końca tylko odbiłem w lewo na szeroką szutrową drogę biegnącą wzdłuż Baraniej. Bez mapy jechało się jak bez ręki, stąd też zasięgnąłem opinii lokalesów i poprowadzili mnie fajną drogą łączącą się później z zielonym szlakiem pieszym i niebieskim rowerowym. Rowerówką zjechałem już do Węgierskiej Górki,gdzie trza było uzupełnić zapasy bo w kieszonkach i w bidonie świeciło pustką :).
Trasa od Węgierskiej Górki do domu to już był stricte asfalt czyli...nic ciekawego ;). I tak oto spędziłem swoje urodziny, czyli jak??? Jedwabiście :). Oby zawsze tak człek czcił dzień swych narodzin :).
Kategoria Beskid Śląski, CO do zasady asfalt
Komentarze
k4r3l | 20:04 piątek, 29 listopada 2013 | linkuj
Męczysz ludzi tymi widokami, daj Ty spokój, zima idzie :D
andrzejr76 | 23:05 środa, 27 listopada 2013 | linkuj
A już myślałem że byleś dzisiaj, a tamtego dnia też byłem na Baraniej, i mimo że byłem tam już milion razy hehe, to tyle ludzi tam jeszcze nie widziałem. A widoczki przednie.
daniel3ttt | 21:47 środa, 27 listopada 2013 | linkuj
Świetna trasa, widoki rewelacyjne. Ich gratuliere dir zum Geburtstag, wünsche und alles gute!
Komentuj