Proud member of bbRiderZ

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jakubiszon z miasteczka Czaniec / Bielsko-Biała. Mam przejechane 56854.76 kilometrów w tym 2592.35 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.67 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jakubiszon.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
70.23 km 47.00 km teren
06:31 h 10.78 km/h:
Maks. pr.:50.10 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2100 m
Kalorie: kcal

Beskid Żywiecki Expedition 2013 - Etap II

Piątek, 2 sierpnia 2013 · dodano: 02.09.2013 | Komentarze 1

Po pierwszym etapie usnąłem w momencie - hehe zmęczenie zrobiło swoje. Jednak nie był to twardy sen - co chwila się przebudzałem więc za bardzo się nie wyspałem. Do tego jeszcze ok północy do Bacówki zawitał GOPR - jedna turystka dostała sporej gorączki. Mino, że sen był co chwila przerywany to i tak pospałem dość długo :). Zjadłem śniadanie i ruszyłem ok godziny 9:30 w dalszą część BŻE 2013. Pierwszym poważniejszym celem była Hala Miziowa stąd też kręciłem niebieskim szlakiem granicznym na Trzy Kopce. Trasę znałem bardzo dobrze bo jechałem nią rok wcześniej więc mnie totalnie nie zaskoczyła :). Tym razem tylko,ze względu na SPD, wyjeżdżałem prawie wszystkie podjazdy - darowałem sobie tylko podjazd na Hrubą Buczynę i krótki podjazd na Trzy Kopce. W zasadzie były do wyjechania ale odpuściłem tylko ze względu na oszczędzanie sił na resztę ;). Odcinek Bacówka-Trzy Kopce jest bardzo przyjemny: są fajne podjazdy, zjazdy, parę singielków i przy ładnej pogodzie cudne widoki. Poza tym podłoże jest nieźle urozmaicone: ściółka, klasyczna rąbanka beskidzka, wąskie ścieżki,szerokie drogi leśne i troszkę technicznych zjzdów czyli dla każdego coś miłego :). Aaaa no i oczywiście korzenie :D.


Bacówka tym razem o poranku :).


Pilsko widziane z okolic Hrubej Buczyny (1123 m.n.p.m.)

Na trzech Kopcach wbiłem się na czerwony szlak na Halę Miziową. Trasę tą już też robiłem :). Jest to bardzo przyjemny odcinek z elementami rąbanki beskidzkiej i pięknymi widokami. W 4 litery daję tylko podjazd na Munczolik. Nie dlatego, że jest ostry, tylko że jest sporo luźnych kamieni, na których łatwo stracić przyczepność. Mnie dość mocno doskwierał upał podczas tego uphillu i garb więc wyjechałem tylko jakieś 80% tego odcinka. Za to zjazd z Palenicy dał mi dużo frajdy :). Na Hali Miziowej spotkałem zaprzyjaźnioną parkę z Bacówki ( nota bene byli oni z Bielska )- oni wyszli dużo wcześniej bo też mieli problemy ze snem. Chwila pogaduszek i pokręciłem do schroniska...wróć...hotelu!!! Nie no makabra!! Ceny mają totalnie wyssane z palca!! 0,5 litra coca coli kosztuje bagatela 6 zł. Po prostu przegięcie roku zważywszy na fakt, że jest to "schronisko", do którego bardzo łatwo dotrzeć autem, nie wspominając już o wyciągach!! No nic, miałem smaka na cole to sobie kupiłem a przy okazji podładowałem komórę. Następnie czerwonym szlakiem ruszyłem w stronę Przełęczy Glinne. I przyznam się bez bicia - to był najtrudniejszy technicznie odcinek całego BŻE 2013. Na dzień dobry przywitały mnie niezłe głazy na ścieżce, później konkretna ilość korzeni a na końcu stromy, bardzo techniczny, wąski zjazd rynną usłaną dużymi, luźnymi głazami. Na tym odcinku wywinąłem spektakularnego orła a w zasadzie mini salto - chcąc ominąć młodego piechura, przyjąłem złą pozycję podczas ostrego zjazdu wskutek czego najechałem na głaz, na którym mnie przeważyło i pięknie przeleciałem przez kiere, dzięki bogu nie do środka rynny, bo pewnie upadłbym na kamienie, tylko na zewnątrz rynny wprost na borowinę. Hehe skończyło się tylko na wybrudzonej koszulce bo garb zamortyzował upadek. Po tej wywrotce na tym szatańskim odcinku troszkę spasowałem i ostrzejsze momenty sprowadzałem. Myślę, że gdyby nie owy młodzieniec i co najważniejsze garb na plecach, który dość mocno utrudniał mi przyjęcie odpowiedniej pozycji, to zjechałbym całość :). Po ostrej części przyszła pora na szybki szuterek do samej przełęczy.


Zjazd z Palenicy a w tle Pilsko.




Hala Miziowa a w tle Góra Matka.


Rozkmina nad dalszą trasą przy "super taniej" coca coli ;).


Oj fajnie się kręciło po takiej ścieżce :)


Uzupełnianie płynów.



Już na Hali Miziowekej podjąłem decyzję o zmianie części trasy drugiego etapu. Pierwotny plan zakładał zjazd asfaltem z Przełęczy Glinne do Oravskiej Polhory asfaltem ( czyt. drogą główną ) jednak postanowiłem urozmaicić trochę trasę w parę kilometrów terenowych :). Myślałem jeszcze o wdrapaniu się na szczyt Pilska by zjechać z niego genialnym niebieskim i zielonym szlakiem ale zajęło by mi to za dużo czasu a poza tym z plecakiem nie było by takiego fanu :). A zatem na Przełęczy Glinne wróciłem z powrotem na czerwony szlak. Bardzo fajna trasa, dość spokojna, łagodna, łatwa i na pewno rzadko uczęszczana przez turystów. Czerwonym szlakiem dojechałem aż za Jaworzynę by tam wbić się na bardzo krótki mini szlak żółty łączący żółty szlak z Jałowcowego Garbu do Oravskiej Polhory. Po wjechaniu na już ten właściwy żółty szlak, moje nogi z deczka sobie odpoczęły - w zasadzie biegł on cały czas w dół asfaltowymi drogami. Po drodze zrobiłem sobie krótką przerwę w przydrożnej rzeczce na niekoniecznie krótki odpoczynek ;)


Babiczka ;).


Baza namiotowa Głuchaczka SKPB Katowice




Oj chciało się wskoczyć :).



Można by pomyśleć, że w zasadzie niepotrzebnie zjeżdżałem z czerwonego, gdyż spokojnie mogłem nim dojechać do Mendralowej, Jaworowego Grzbietu, później zjechać do Zawoi by ostatecznie wjechać na Krowiarki. Jednak ja chciałem trochę pojeździć po słowackich drogach a przy okazji uzupełnić zapasy. Poza tym miałem ochotę zobaczyć Tatry w pełnej odsłonie i przypomnieć sobie po części trasę jaką kiedyś robiliśmy z Ludwikonem okrążając Babią Górę. Jednak coś mi się pokiełbasiło i po drodze nie było żadnego sklepu więc pozostało mi tylko napełnić bidony w strumyku :).


Pierwszy widok na Tatry.




Tatry cd.


Ciąg dalszy cd. ;)



Po przekroczeniu granicy jechałem bardzo przyjemnym asfaltem aż do drogi na Krowiarki ( jest to szlak rowerowy, niestety nie pamiętam koloru :/ ). Podczas jednego podjazdu zawstydził mnie jeden biegacz...wyprzedził mnie ;). Nie powiem ale tempo miałem delikatnie mówiąc...żenujące. Zmęczenie i upał zrobiły swoje. Na Krowiarkach zrobiłem sobie dłuższą przerwę na uzupełnienie baterii. Co ciekawe na terenie Babiogórskiego Parku Narodowego litrowa Cola jest o złotówkę tańsza niż półlitrowa na Hali Miziowej (?) :). Po odpoczynku ponownie wjechałem na czerwony szlak na Policę. Początkowo trochę prowadzenia ( stopnie ) ale później już prawie całość na siodle. Odpuściłem sobie tylko zjazd z Syhleca - dość stromy i techniczny odcinek a ja już dość mocno czułem zmęczenie więc byłyby na pewno problemy z refleksem. Droga na Policę to już typowa trasa w Beskidzie Żywieckim - mnóstwo korzeni na szlaku. Hehe na tym fragmencie walczyłem dość mocno z muchami - ich ilość mnie po prostu przerażała i delikatnie mówiąc wkurzała :). Mimo to jechało się bardzo przyjemnie.


Pomnik upamiętniający katastrofę lotniczą na Plicy .


Widok na Tatry z Policy.





Na planowany nocleg na Hali Krupowej dotarłem podobnie jak w przypadku pierwszego etapu - ok godziny 19-tej. Tym razem już tak pięknych widoczków nie miałem - Tatry spowiły się mgłą/chmurami. Po sytym żurku przyszła pora na nagrodę a mianowicie na zimne piwko :). Przy okazji spotkałem "okolicznego" bikera - chwilę pogawędziliśmy o ciekawych trasach w okolicy. Hehe tym razem w schronisku byłem zupełnie sam, hehe no może oprócz personelu obiektu. Z racji, że i tym razem byłem dość mocno padnięty usnąłem w momencie :).
Kategoria Beskid Żywiecki



Komentarze
k4r3l
| 08:43 wtorek, 3 września 2013 | linkuj Samemu na taki trip się decydować - szacun! Szkoda tylko, że nie dało się ograniczyć ekwipunku, z takim plecakiem to faktycznie źle się musiało jechać...
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zesla
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]